Słońce świeciło na całe miasto Rio De Janeiro. Było ponad 25°C. Każdy był ubrany w lekkie ciuchy i klapki. Niedaleko plaży było boisko. Teren był oczywiście z piasku, więc nie była to zwyczajna piłka nożna, w którą dzieci się tam znajdujące grają. Najwyższy z nich zdecydowanie wyróżniał się spośród tłumu. Z głosu oraz zachowania można wywnioskować, że jest 15-latkiem. Miał krótkie rozczocharane brązowe włosy. Jest dosyć dobrej budowy, lepszej niż przeciętny nastolatek, zapewne dlatego też był główną osobą tam podziwianą przez dziewczyny zebrane przy barze. Brazylijczyk właśnie przyjął podanie od kolegi, minął dwóch obrońców szybkim dryblingiem, a następnie piłka skończyła w siatce naprzeciw niego. Uradowany zespół krzyknął:
- Gooool!
Lecz go to dziwnie nie wzruszyło, był wpatrzony w okolice baru. Jeden z chłopaków, który był koło niego dostrzegł, że patrzy on na piękną blondynkę, która najwyraźniej była zauroczona jego umiejętnościami.
- No idź. - odparł oraz lekko go pchnął.
Chłopak odwrócił się z uśmiechem do kolegi, mrugnął do niego i pewny siebie poszedł do czekającej dziewczyny.
- No hej. - uśmiechnął się zadziornie.
- Hej. - odpowiedziała lekko czerwona gryząc słomkę od zimnego napoju.
- Nie jesteś stąd, prawda?
- Tak, widać po moich włosach, co? - zaśmiała się lekko.
- Tak. - zarechotał. - To co cię tu sprowadza...? - uniósł brwi.
- Octavia. - uśmiechnęła się.
- Dobrze, to co cię tu sprowadza Octavio?
- A co innego by mogło, jak nie cudowna woda, słońce, no i ludzie. - przeszyła go wzrokiem.
- Uhuhu. - zagryzł wargę.
- Swoją drogą nieźle grasz.
- Nie tylko to dobrze robię.
- Ah tak? To pokaż mi co potrafisz zrobić w tak dobrym stopniu jak grasz.
- Zamknij oczy, a się przekonasz. - mówił wciąż się uśmiechając.
- Nie ma mowy. - wystawiła język. - Ty zamknij. - zachichotała.
Zrobił jak powiedziała. Powoli przybliżał się w jej stronę, podszedł na tyle blisko, że nogami uderzył o jej krzesło. Otworzył oczy, dziewczyny nie było. Za to na jej miejscu leżała biała koperta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz