czwartek, 8 grudnia 2016

Coraz bliżej naszej strony.

- W takim razie uważam, że będzie to dobry pomysł. Raimundo faktycznie zasługuje na odpoczynek. Omi.. - spojrzał na niego. - od teraz to ty jesteś przywódcą. - malec uśmiechał się od ucha do ucha, po czym zaczął skakać z radości. - Jednakże mam nadzieję, że wiesz jaka odpowiedzialność się z tym wiąże oraz jakie to brzemię będziesz od teraz nosić.
- Oczywiście, że wiem mistrzu. - ukłonił się, staruszek uśmiechnął się.
- W takim razie musisz wziąć pas od Raimunda. Powiedzcie mu, że była to moja decyzja nie wasza, nie chcę by się na was złościł. - kiwnęli głowami, a następnie wyszli.
- Ej.. - mówił Clay. - nic nie mówiłem, bo nie chciałem się kłócić z mistrzem, ale jak myślicie, że on zareaguje.. Był wściekły, gdy się dowiedział, że w ogóle zrobiliśmy to zebranie co do zmiany przywódcy.
- Dlatego mistrz powiedział, by przekazać, że to on zadecydował, a my nie mieliśmy głosu. - odparł Adrian.
- To w takim razie.. kto mu to powie? - spytał Daniel.
- Ja.. - odpowiedział szybko Omi. - to jedna z rzeczy jakie przywódca musi robić. - skierował się korytarzem prowadzącym do pokoju brazylijczyka. Zapukał..
- Czego?! - krzyknął z pokoju.
- To ja Raimundo, musimy pogadać..
- Nie teraz!
- Właśnie, że teraz. - lekko uniósł głos, kroki z pomieszczenia były coraz głośniejsze.
- Co? - uchylił drzwi i wystawił zza nich głowę.
- Mogę wejść? - uniósł brew do góry.
- Tak.. wchodź. - szeroko otworzył drzwi, chłopak wszedł, po czym brunet z powrotem je zamknął. - To o co chodzi?
- Chodzi o twój pas przywódcy.
- Nie rozumiem.. po co ci on?
- Nie jest już dłużej twój..
- Słucham?
- Mistrz nakazał byś mi go oddał.
- Ale czemu? - był coraz to bardziej załamany.
- Nie jesteś już przywódcą, ja nim jestem..
- Co?! Wiedziałem, że będzie coś dalej po tym waszym cholernym zebraniu!
- Przykro mi..
- Gówno mi z tego twojego przykro! Bierz to i wypad! - rzucił złożonym czarnym pasem, zakończony złotymi częściami po obu końcach, następnie wypchnął go z pokoju.
- Ehh.. wiedziałem, że tak będzie.. - mówił do siebie.
- No i jak? - spytał Clay wychodząc zza rogu.
- Wiesz jak..
- To było oczywiste, że tak zareaguje. Zawsze możesz mu zwrócić ten tytuł.
- Wątpię.. - obwiązał pas wokół tułowia. - teraz ten tytuł należy do mnie.
- Tiaa.. to ja idę do reszty. - wrócił drogą, którą tu przyszedł, przeszedł kilka korytarzy dalej, aż doszedł do czyjegoś pokoju, zapukał i wszedł do środka.
- Co jest Clay? - spytał Adrian.
- Z tego wszystkiego wyszła wielka afera.
- Wiedziałam, że tak będzie.. - odparła Aurola.
- A dodatkowo, Omi chyba zbyt się tym przejął.. mam na myśli, że zachowuję się jak nie wiem.. jakby był najlepszy i najważniejszy.
- Podobno zawsze chciał zostać przywódcą, więc dlatego się tak cieszy i w ogóle.
- Możliwe..
- Dajmy mu parę dni na dostosowanie się do tego. - mówi brunetka.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jezu, niech on się zamknie. - mówiła w głowie słysząc krzyk Raimunda. - Pewnie, już zadecydowali co zrobią z jego tytułem przywódcy. - położyła poduszke na swoje miejsce, po czym wstała i otworzyła lekko drzwi, ujrzała Omi'ego idącego do swojego pokoju, na jego biodrach spoczywał czarny pas. Z powodu wcześniejszych wydarzeń i złości lekko się uśmiechnęła, lecz w środku trochę ją bolało, że tak to się skończyło. Oby zachowywał się inaczej jako przywódca, niż sobie wyobrażam.. - pomyślała.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Zaczęło się, pora wcielić nasz plan w życie.
- Ta, no ale niektórzy nadal nie wiedzą co to za plan. - parsknęła.
- Im mniej wiesz tym lepiej. - zaśmiał się.
- Pff.. no powiedz, proszę. - złożyła ręce i uśmiechnęła się.
- Ehh.. mały Omi właśnie został przywódcą, spełniła się rzecz, której to tak pragnął.
- No i co? - dopytywał.
- I to, że dzięki temu będzie bardzo łatwo sprawić, by przeszedł na złą stronę. On lubi wydawać rozkazy i rządzić, przez to jego sojusznicy będą mieli do niego coraz mniej zaufania, aż w końcu przestaną go słuchać. A zezłoszcozny tym, wpadnie w nasze sidła, bo po co ma być przywódcą, skoro i tak nie będzie rządzić? Ja dam mu armię, której będzie wydawać rozkazy, która będzie mu służyć. Wtedy podbijemy klasztor xiaolin z nim u boku..
- I myślisz, że on tak łatwo przejdzie na naszą stronę? - nie była zbyt pewna tego planu.
- Uwierz mi, obserwuje go od bardzo dawna i wiem jak bardzo mu zależało na tym, by w końcu zostać przywódcą. Kiedy w końcu nim został, nie widziałaś tej radości na jego skalnej minie. Jednakże kiedy okaże się, że i tak nikt nie będzie go słuchać, wtedy się załamie i wpadnie w naszą siatkę. - zaśmiał się.
- Jak tak to przedstawiasz to już nie mogę się doczekać. - dołączyła się do śmiechu księcia ciemności.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Co to było? Gong? - spytał reszty Adrian.
- Tak, chodźcie na plac. - odparł kowboj.
Wszyscy zebrali się na dziedzińcu, na posadzce stał Omi.
- Yy po co uderzyłeś w gong, myśleliśmy, że to coś ważnego. - Daniel.
- No właśnie, nie miałam ochoty wychodzić z pokoju. - powiedziała lekko wkurzona japonka.
- To jest ważne! Każdy na glebę i 40 pompek!
- Że co ty tam gadasz? Jest wieczór, zaraz idziemy na kolację i kładziemy się spać. - mówiła Aurola.
- Trochę się tu pozmienia, od teraz każdego wieczoru będzie seria pompek i brzuszków!
- Coo? - spytał z niedowierzaniem Clay.
- Na glebę i 40 pompek, wszyscy!
Cała szóstka niechętnie zrobiła co powiedział im przywódca Omi. Właśnie tego się obawiałam. - mówiła w głowie Kimiko.
- Każdy zrobił 40? W takim razie teraz brzuszki, każdy 50!
- Ej panie przywódco! Może ty też zrobisz to z nami, co? - rzucił w jego stronę Raimundo.
- Ja was pilnuje! No już na plecy i robić, liczę jednej osobie, jeśli zrobi mniej to każdy powtarza serie, więc lepiej zróbcie trochę więcej! Lekko spocony kowboj, skończył jako ostatni, od razu po tym opadł.
- Hmm Clay, Clay.. czterdzieści dziewięć, tyle właśnie zrobiłeś.
- Chyba se jakieś żarty stroisz! - krzyknęli do niego.
- Wszyscy jeszcze raz, tylko teraz 60!
- Ja nie robię. - odparł brazylijczyk, po czym wstał i wrócił do klasztoru.
- Ja tak samo. - odparł Daniel.
- Ja też. - Kimiko.
Cała szóstka wróciła do budynku na kolacje.
- Wracać i robić to! Jestem waszym przywódcą i macie mnie słuchać! - nikt się nie zwracał. Malec stał tak jeszcze chwilę, aż w końcu sam wrócił do klasztoru. Każdy zjadł jak najszybciej mógł, nikt nie chciał z nim gadać.. Nieco mokrzy od tych wymyślonych ćwiczeń Omi'ego zjedli, a następnie poszli do pokoi, po czym wzięli kąpiel i położyli się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz