Raimundo siedział z Kimiko w pokoju, rozmawiali.. tak oni rozmawiali.. nie kłócąc się prz tym. Raz na jakiś czas nawet się śmiali, w sumie tego im było trzeba, rozluźnić ciągle napiętą sytuacje pomiędzy nimi. Ostatnie wydarzenia strasznie ich poróżniły jak i skłóciły, dlatego ten dzień jest tak jakby rekopensatą od losu.
- A zauważyłeś?
- Co? - spytał z uśmiechem, przez poprzedni żart dziewczyny.
- No Fung zdjął nam popołudniowe treningi.
- A no racja, zapomniałem nawet o nich.
- Ja się tam kłócić nie będę, nie wiem jak wy ale ja mu za to nie podziekuje, bo może o tym po prostu zapomniał a my mu w ten sposób przypomnimy. - zaśmiali się.
- W sumie zgadzam się z tobą, lepiej zostawić tą sprawę. - odpowiedział z szerokim uśmiechem.
- Jak my tego dawno nie robiliśmy. - atmosfera lekko się pogorszyła.
- Hm? Czego? - spytał trochę zdziwiony.
- Ohh ale ty jesteś niekumaty. - zaśmiała się. - mam na myśli rozmowę.. taką normalną, zwyczajną.. bez żadnego pocieszania a co gorsza kłótni.
- Taak, jak sięgam pamięcią.. - spojrzał oczami do góry. - to chyba.. przed wyjazdem tylko tak było, tak normalnie.
- A tak w ogóle to nigdy bym nie pomyślała, że będziemy mieli nowych u nas. - szczerzy się.
- Ja tak samo, a także, że będą tacy spoko.. Myślałem, że będą tacy jak Omi lub gorzej. - wybuchli śmiechem.
Otworzyły się drzwi.
- Ktoś coś o mnie mówił? - spytała wielka żółta głowa wystająca zza drzwi.
- Nie? - przeciągnęła ostatnią literę na znak, że jest zdziwiona jego pytaniem.
- Ja jestem przywódcą, macie mieć do mnie szacunek. - pokiwał palcem.
- Tak, tak panie przywódco, a teraz mógłby pan wyjść, bo tu niższe rangi rozmawiają. - japonka zaśmiała się pod nosem.
- Macie rację, jeszcze będę taki jak wy.. - prawie wyszedł, lecz usłyszał pytanie.
- Co to ma znaczyć? Tacy jak my? - dopytywała lekko zirytowana.
- W sensie, że będę szedł waszym myśleniem i skończe na niższej randze..
- O co ci chodzi? Przecież my nie jesteśmy jakimiś amebami, a ty jakąś bardziej rozwiniętą komórką. - odparł brazylijczyk.
- Dobra nie ważne..
- Właśnie, że ważne! - wstała. - może byś przestał być takim egocentrykiem co? - pstryknęła go w czoło.
- Wcale nie jestem ekosentrykiem.
- Egocentrykiem.. i nie dziwię się, że nie wiesz, egocentrycy rzadko kiedy są świadomi, że tacy są. Ciągłe chwalenie siebie, oczekiwanie szacunku w każdej chwili, patrzenie na innych z góry i myślenie o sobie jako osobie idealnej, no a także myślenie, że ty we wszystkim sobie poradzisz lepiej od innych. Szczerze.. sama nie wiem czy dobrze zrobiłam głosując na ciebie, tytuł przywódcy tylko bardziej pobudził twoje ego.
- Jak śmiesz mnie tak obrażać?! Przywódcę?
- A śmiem. - skrzyżowała ręce i ciężarem ciała przeszła na prawą nogę.
- Na glebę i 130 pompek! Ale już! - podniosła brew. - Powiedziałem coś!
- Ta wiem, ale mam to gdzieś a teraz przepraszam ale jesteś w moim pokoju. - podeszła, uśmiechnęła się sztucznie i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
- To żeś mu wygarnęła. - zaśmiał się.
- Taa.. - odwróciła się z nieco skwaszoną miną. - i nie wiem czy dobrze zrobiłam. - usiadła. - Chyba zbyt mnie poniosło.
- Jak dla mnie postąpiłaś tak jakby każdy postąpił. Ktoś musiał mu to kiedyś uświadomić.
- Sama nie wiem.. kolejna kłótnia.. - westchnęła.
- Ale przynajmniej może przyniesie efekt. - uśmiechnął się. - Zależy o tego czy Omi weźmie to do siebie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Jak śmieli?! - mówił w głowie w drodze do swojego pokoju. - obrażają mnie jakimiś obelgami! Pewnie co chwilę mnie obgadują i wymyślają jakieś kłamstwa po to by mnie wkurzyć! Już ja dam im popalić na treningu i to nawet już wiem jak. - uśmiechnął się szyderczo.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Myślisz, że tak na to zareaguje? Ja jestem zdania, że będzie szukał jakiejś zemsty za to. - odparła nieco przygnębiona japonka.
- Daj spokój, przecież to Omi albo to oleje albo zapomni. - uśmiechał się.
- Omi.. tylko, że z mianem przywódcy.. A to oznacza, że nie jest taki jak wcześniej..
- Dobra, nie zasmucajmy się.. to wszystko wyjaśni się w swoim czasie, a teraz bądźmy znów w dobrym humorze. - zaczął promieniować uśmiechem, tym samym poprawiając jej nastrój.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- A tak w ogóle.. - zaczął Adrian. - to co wam zrobili, gdy nie chcieliście mówić gdzie są mistrzowie? - zadał pytanie w strone Daniela i Auroli. No wiecie, gdy byliśmy w lochach. - brunetka poczuła uścisk w brzuchu.
- Mi nic szczególnego. - odparła z wymuszonym uśmiechem. - tylko kilka nacięć nożem, a wam?
- Mi tak samo. - powiedział Daniel.
- Ja też, a co z Raimundem, pamiętam, że on jako jedyny wrócił w takim stanie jakim opuścił cele.
- No właśnie.. - Daniel.
- Był nieco zszokowany, pamiętam ten jego zdziwiony wyraz twarzy.. ale pamiętam coś jeszcze.. siostra ty wróciłaś cała roztrzęsiona i przerażona..
- Co? Ja? Nie, coś ci się pomyliło, po prostu byłam wkurzona, że nic nie mogę zrobić, to wszystko.. - drapała się po tyle głowy.
- Mam nadzieję, że tylko to było powodem. - odparł nieco zdziwiony jak i zmartwiony.
- Nie masz się co niepotrzebnie zamartwiać braciszku. - kolejny sztuczny uśmiech, smok ognia widział jak jego siostra udaje przez co zadawał sobie pytanie: "O co chodzi? Dlaczego tak robi?".
- Dobra, to ja będę już szedł. - wstał.
- Ok, cześć.
- Pa. - wyszedł.
- No, a teraz mów o co chodzi. - podszedł bliżej.
- O czym ty mówisz? - zrobiła sztuczną zdziwioną minę.
- Nie udawaj, widzę te twoje sztuczne uśmieszki, znam cię, aż za dobrze.
- Ale ja na prawdę nie wiem.. - przerwał jej.
- Aurola.. - spojrzał na nią wzrokiem mówiącym: "Chcę Ci pomóc.", westchnęła.
- Dobrze, tylko błagam zachowaj to dla siebie, proszę..
- Oczywiście. - złapał ją za rękę.
- Na początku myślałam, że będę mieć to co wy. W sali było łóżko z linami w rogach, lekko mnie to zdziwiło lecz przyszła mi do głowy myśl, że wy pewnie mieliście to samo.. Jednakże myliłam się.. Wuya zadawała pytania, na które nie odpowiadałam, więc chciała to wyciągnąć ze mnie w inny sposób.. Na sale weszło kilkoro strażników.. - jej wargi zaczęły drżeć. - rozebrali się, a potem mnie.. - łzy napłynęły jej do oczu, a dłoń trzymana przez Adriana także drżała.
- Dobrze już wystarczy, nie musisz mówić dalej. - uśmiechnął się i następnie bardzo mocno ja przytulił.
- Ja.. ja postanowiłam o tym zapomnieć i zachowywać się normalnie, po czasie na prawdę się przyzwyczaiłam do tego udawania, że zapomniałam o tym..
- Przepraszam, przywołałem ci te złe wspomnienia..
- Nic się nie stało. - jeszcze mocniej wtuliła się w brata..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz