Młody blondyn wrócił do pokoju.. Nasza bohaterka leżała właśnie na macie, patrzyła się na sufit. Myślała to o Raiu to o Adrianie, myśli o brazylijczyku były bardziej związane z zastanawianiem się czy wszystko z nim jest okej. Japonka wie, że to nie jest jej sprawa, ale po prostu jest tego strasznie ciekawa.. O Adrianie to zupełnie coś innego, jak wspomina sobie wczorajszy dzień to nie może uwierzyć, że to się na prawde wydarzyło. Chciałaby z nim o tym nie rozmawiać, po prostu zapomnieć o tym i w głębi duszy ma nadzieję, że rozmowa z nim nie skończy się właśnie na tym temacie. Kiedy wszystko już sobie przemyślała wróciła myślą do świata realnego. Leżała co chwilę zmieniając pozycję, nudziła się strasznie i nie wiedziała co ze sobą zrobić, postanowiła wyjść. Otworzyła wielkie drzwi, które prowadziły na zewnątrz , był piękny słoneczny dzień, było tyle chmur na niebie, że dosłownie dało by się je zliczyć na palcach u rąk. Spojrzała na błękitną przestrzeń i uśmiechnęła się, dzisiaj będzie piekny dzień- myślała. Usiadła po drzewem, które rzucało dosyć mocny cień, oparła głowę i zamknęła oczy, następnie wsłuchiwała się w wiejący wietrzyk i odgłosy bliskich ptaków. Przez ten relaks i ciszę jakiej tu doświadczyła prawie zasnęła, jednak z wyrwało ją z tego pyknięcie w jej bark, odwróciła się postać stała akurat w takim miejscu gdzie światła było najwięcej, przekręciła trochę głowę by spojrzeć z innej perspektywy, tą osobą był chłopak o zadbanych blond włosach, tak Adrian.
- Coś ci się stało? - zaśmiał się widząc jak dziewczyna się dziwnie mu przyglądała, a następnie zaczęła przekrzywiać głowę.
- Nie nie, tylko stałeś w takim miejscu ehh tak stało mi się coś w głowę - uśmiechnęła się, wolała się tak dziwnie nie tłumaczyć, że to przez Słońce musiała się tak przyglądać. Chłopak usiadł obok.
- Co tak sama tu siedzisz?
- A wolałam trochę się odprężyć, tu jest pięknie - skręciła wzrokiem przed siebie, czyli na krajobraz za murami świątyni. Pomyśleć, że przechodziłam tędy codziennie i nigdy nie zwróciłam na to uwagi. - chłopak się lekko uśmiechnął.
- Nie jesteś jedyną osobą, która tego nie zauważyła. - spojrzała na niego "kątem" oka i unisoła kącik ust ku górze. Swoją drogą wracając do wczorajszego.. ( O nie, nie rozmawiajmy o tym. Proszę, proszę niech nie ma na myśli TEGO mówiąc "wracając do wczorajszego.."- myślała w czasie jego wypowiedzi ).. dnia.. ( o kurde.. ).. to może najlepiej- przerwała mu.
- Zapomnijmy o tym. - powiedziała tylko tyle i patrzyła na trawę przez przerwę pomiędzy skulonymi nogami.
- Właśnie chciałem to powiedzieć - zaśmiał się. - trochę głupio się o tym rozmawia, więc może już przestaniemy? - uśmiechnął się w jej stronę.
- Tak, tak przestańmy - odwzajemniła uśmiech.
--------------------------------------------------------------------
- Ziemia! - krzyknął Daniel i wytworzył dziurę o kształcie prostokąta.
- Woda! - malec wlał do niego sporą ilość wody.
- No i to ja rozumiem - odparł kowboj wchodząc na tyły klasztoru i widząc co robi ta dwójka. - basenik tuż obok świątyni.. czemu nie wpadliśmy na to wcześniej?
- Też zadaliśmy sobie to pytanie. - zaśmiał się brunet.
Omi cofnął się parę kroków i miał zamiar już wskoczyć do "basenu", lecz zatrzymał się kiedy nakazał mu to Clay.
- Przecież w tym może być pełno robactwa, trzeba poprosić Kimiko lub Adriana, by wypolerowali nam dół tej dziury i przy okazji zatkaliby każdy możliwy otwór, przez które mogą dostać się tu różnego rodzaju robaki. - zatrząsł się lekko.
- Racja przyjacielu - podniósł rękę z wystawionym wskazującym palcem. - Pójdę po nich. - wbiegł do świątyni.
-----------------------------------------------------------------------
- Mimo tego, że jest tak ładnie to jest strasznie gorąco - po raz kolejny przetarł rękawem czoło.
- No trochę ciepło jest - patrzyła na niebo.
- Trochę? Pocę sie jak jakaś świnia - dziewczyna spojrzała na nieco mokrego blondyna i wybuchła śmiechem.
- Kimiko, Adrian! - krzyczał do nich młody smok wody tym samym wybiegając z klasztoru. - Potrzebujemy waszej pomocy.
- Coś się stało? - spytała lekko przejęta.
- Nie, nie - złączył ręce i lekko uderzał palcami, myślał, że odmowią mu pomocy i do tego skomentują jego pomysł. - Tylko.. pomożecie nam z basenem?
- Przecież my tu nie mamy basenu - zdziwił się. - Chyba, że mistrz Guan go przed nami ukrywał.
- Nie macie, znaczy teraz już macie - podrapał po tyle swojej głowy i szeroko się uśmiechnął.
- To znaczy?
- Chodźcie ze mną - łysek poszedł drogą, którą tu przyszedł, Kimiko i Adrian spojrzeli na siebie i wzruszyli barkami, po czym wstali i poszli za nim. Otworzyli drzwi i zobaczyli leżących Clay'a i Daniela obok dziury w ziemi.
- Co do?! - krzyknął całkowicie zszokowany widząc jakiś prostokąt w ziemi o nie małych rozmiarach.
- Właśnie w tym chciałem byście mi pomogli - uśmiechnął się.
- Dalej nie rozumiem w czym - skrzyżowała ręce.
- Chcielibyśmy, żebyście trochę go "wypolerowali", bo wiecie to nadal ziemia czyli siedlisko robali. - powiedział blondyn podnosząc się do pozycji stojącej.
- Rozumiem.. Dobra. - odparł luźno. - jest gorąco, a nie chciałoby mi się iść nad jezioro, więc dobry pomysł.
Kimiko wraz z Adrianem podeszli do basenu i najpierw wyparowali z niego wodę, po tym podzielili się na pół, dziewczyna wzięła prawą połówkę, a on lewą. Przez około 4 minuty stali i lekko podgrzewali wnętrze krateru, aż w końcu całkowicie zaschło.
- Gotowe - powiedzieli razem.
- Dzięki - odparł uradowany brunet. - Dobra dawaj Omi, nalewaj.
Żółto-głowy podszedł i napełnił dziurę wodą, 3/4 jej powierzchni było napełnione. Omi i Clay mieli już zamiar skakać na bombę do wody, lecz zzatrzymali się słysząc jakiś wielki huk, spojrzeli do góry i zobaczyli smugi dymu unoszące się na dachem świątyni. Spojrzeli na siebie i ruszyli w popłochu, to co zobaczyli sprawiło, że nie mogli uwierzyć w to co widzą. Jeden budynek świątyni był przedzielony na pół, a na dachu stali Chase wraz z Wuyą, na placu roiło się od kocich wojowników jak i od ziemnych sługusów. Byli przerażeni, z klasztoru wybiegli Aurola i Rai.
- Co to był za huk?! - spytał brazylijczyk stawiając stopę za drzwi klasztoru. - O nie..
- O tak! - wiedźma śmiała się w niebogłosy.
- I co my teraz zrobimy?! Nie mamy tu ani jednego Wu! - krzyczał zdesperowany Clay.
- To prawda nie macie ANI jednego. - podrzucała w ręce Ziemskim Klejnotem.
- Kociaki, wiecie co robić!
- Wy też kamienne młotki!
Siódemka z xiaolinu ustawiła się w szyku bojowym, każdy kogoś ubezpieczał.
- Gdzie Fiona?! - pytał przerażony, nie wiedząc gdzie jest jego ukochana.
- Rai nie mamy czasu! Musimy ich pokonać. - Aurola próbowała go uspokoić i sprawić by się skupił.
- Nie.. ja muszę.. ją znaleźć! - wybiegł do środka świątyni.
- Super. - odparł zdesperowany Daniel.
Teraz już szóstka, była coraz bliżej ściany budynku, kiedy cofnęli się już na tyle, by jej dotknąć to już wiedzieli, że muszą stawić im czoła. Spojrzeli na siebie i kiwnęli głowami, Aurola jako doświadczona przywódczyni objaśniła im co mają robić.
- Daniel ty bierzesz tych przy budynku po twojej lewej, Omi ty tych, którzy są tu na przeciwko, Clay i Adrian wy tych przy drzwiach od świątyni, a ja i Kimiko resztę. Do dzieła, musimy im pokazać kto tu rządzi!
Każdy zrobił to co im nakazała dziewczyna. Daniel użył żywiołu i jego dłonie zostały okryte przez ziemie, podczas tego stał dosłownie 2 sekundy, ale to było wystarczająco czasu dla wroga.. Tygrys za jego plecami skoczył na niego i łapami pchnął go na ścianę, uderzył głową z dużą siłą, przez to lekko stracił równowagę. Był świadom tego, że tu nie ma miejsca na błąd, z furią przeskoczył nad olbrzymim kotem i wymierzył mu cios w żebra, zwierzę poleciało na kilka metrów i było nieprzytomne. Wyczuł obecność za plecami, nim się jeszcze nie obrócił machnął ręką, kawał brzucha i ręki odpadł wielkiemu skalniakowi, wściekły złapał go w pół i podniósł, naciskał coraz mocniej, przez co Danielowi brakowało tchu, kiedy był już przy obliczu stracenia przytomności olbrzym złapał go za głowę i cisnął nim o ziemię. Omi miał trochę poździerane kimono przez pazury kotów, nie był w najlepszej sytuacji został otoczony. Dwa tygrysy i lew zbliżali się do smoka wody, zamknął oczy i po chwili spod nóg wypłynęła woda, malec skoncentrował ją w wielką pięść i uderzył tygrysa, ten poleciał na lwa obok i obydwoje skończyli na ścianie. Lew skoczył na niego i przygwoździł go do ziemi, warczał a jego kły były coraz bliżej jego twarzy, w ostatnim momencie udało mu się wyzwolić jedną nogę i zrzucił z siebie bestie poprzez wielkiego kopniaka. Zdyszany podniósł się i usłyszał głos Kimiko.
- Omi za tobą!
Odwrócił się i dostał w brzuch z wielkim impentem, z ust leciała mu krew, zza skalniaka wyskoczył tygrys i odbił się od jego głowy tym samym pchając go na drzewo, próbował wstać, lecz golem nad nim podniósł nogę i przydetpał go tym samym wciskając go w ziemie. Aurola mając chwile oddechu, bo pokonała swoich przeciwników rozglądała się dookoła.
- Kimiko! Musimy dać radę, zostałyśmy same! - japonka odwróciła się do dziewczyny i rozszerzyła oczy, źrenice jej się powiększyły, brunetka widząc przerażony wzrok dziewczyny chciała się odwrócić do tyłu, w połowie obrotu straciła przytomność przez cios w kark od księcia ciemności. Upadła na ziemię a jej włosy po upadku skleiły się przez krew płynącej z rozciętego czoła. Kimiko była sama, nie wiedziała co robić..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz