czwartek, 8 grudnia 2016

Kim jest Fiona? Kimś innym niż my wszyscy myśleliśmy.

Muszę im jakiś pomóc! Zaraz.. - zatrzymał się. - nie mamy zbyt dużo Shen Gong Wu, ale to jedno mi pomoże się do nich dostać w krótkim czasie. - zawrócił się do świątyni, a raczej do tego co z niej zostało. Wbiegł do budynku i skierował się do ukrytego skarbca, nawet jego uczniowie nie wiedzieli gdzie są trzymane Wu. Kilka razy dotknął ścianę w różnych miejscach a kawałek jej obrócił się o 180° tworząc przejście.  Faktycznie było mało Wu, około 5 lub 6, ale znalazł te, którego szukał. Wziął je do ręki i wybiegł na zrujnowany plac, po czym wykrzyczał jego nazwę.
- Srebrzysta Manta!
Przedmiot powiększył się dwudziestokrotnie, był to piękny latający pojazd, wyglądem przypomina płaszczkę. Z tyłu posiadała ogon niczym wypowiedziane wcześniej zwierzę. Mistrz Guan wskoczył do środka pojazdu, kliknął guzik i po chwili szyba ochronna opuściła się, a on sam ruszył na misję ratunkową.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Muszę coś zrobić! Nie mogę pozwolić, by oni tu zginęli a tym bardziej by byli ich niewolnikami. Z rozmyślań wyrwało ja pukanie do drzwi, uspokoiła się i powiedziała by wejść.
- Dzień dobry Fiono.
- Ah to wy, przepraszam ale mam dużo na głowie i muszę wyjść. Skierowała się w kierunku drzwi, lecz strażnik postawił przed nia rękę.
- A gdzież to się panienka wybiera?
- To bardziej osobista sprawa, a teraz przepuść mnie. - chciała przejść, ale ten ją odepchnął do tyłu.
- Nie wydaje mi się. - wyjął zza pleców miecz, po chwili w progu pojawili się kolejni strażnicy i jeden skalny golem.
- Słucham? Ty chyba nie wiesz z kim rozmawiasz. - podeszła do niego.
- Owszem wiem. - zamachnął się i uderzył ją w twarz. - I wiemy co z tobą zrobimy. - spojrzał na resztę a ci zaśmiali się i zamknęli drzwi.
- Wy chyba nie myślicie, że mnie tu...
- Tak właśnie myślimy.
- Oj to jesteście w błędzie. - okna wybił olbrzymi podmuch wiatru robiąc w pokoju tornado i rzucając nimi o ściany. Jednemu z nich wypadł miecz i niefortunnie zranił dziewczyne nacinając jej ramię, przez ból straciła kontrole i wiatr ustał a oni byli "wolni". Jeden strażnik złapał ją od tyłu a drugi za nogi i podnieśli do góry.
- Teraz się zabawimy - powiedział jeden i podchodził do niej coraz bliżej.
- Puszczajcie mnie! - wydarła się, i z wielką furią odrzuciła wszystkich na ścianę, skalniak od tak mocnego uderzenia o twardą powierzchnię rozpadł się na drobne części, zaś reszta z nich straciła przytomność. - Cholerne.. - rzuciła w stronę nieprzytomnych służących Chase'a i wybiegła z pokoju.
Biegła przez korytarz mówiąc do siebie. Z tego jak się zachowali ci strażnicy wnioskuje, że Chase i Wuya wiedzieli, że będę chciała im pomóc, tylko skąd.. czy było to po mnie, aż tak widać? Biegła po schodach w dół, dobiegła do 1 piętra i skierowała się do lochów. Reszta wojowników nieczego nie widziała, ale słyszała jak strażnik pytał co tu panienka robi, a zaraz potem wielki huk o ścianę. Zobaczyli blondynkę i spytali co tu robi.
- Co tu robisz zdradziecka żmijo? - spytała Aurola.
- Próbuje was uratować.
- Haha a to dobre! - śmiał się Daniel, lecz po chwili przestał gdy zauważył, że dziewczyna otwiera cele, w których są uwięzieni. - Ty tak na serio?
- Tak! Musimy się pospieszyć, reszta strażników pewnie zaraz powiadomi Wuye i Chase'a.
- Wiedziałem, że nie jesteś taka jak oni. - cmoknął dziewczyne w usta i uściskali się. - Dobra musimy iść!
Cała ósemka opuściła lochy i kierowała się do wyjścia. Wielkie drzwi przed nimi zatrzasnęły się.
- Nie! - krzyknął i uderzył w nie kowboj.
- Nie pozwolimy wam odejść. - usłyszeli głos wiedźmy za plecami. Obrócili się, z każdego zakamarka wychodzili strażnicy, niektórzy byli w postaci tygrysów i lwów, a także wielkie golemy wyłoniły się spod ziemi. Z cienia wyszedł Chase Young.
- Czy wy na prawdę myśleliście, że dacie nam radę i uciekniecie? - spytał roześmiany.
- Nie są sami! - usłyszeli znajomy głos i spojrzeli do góry. Przez okno wleciał Mistrz Guan i stanął przed mnichami.
- Guan.. Stary przyjacielu tobie też śpieszno do grobu?
- A kto powiedział, że ja umrę? - ustawił się w pozycji do ataku.
- Ja ci to mówię! - odskoczyli w bok i walczyli, poziom był na prawdę wyrównany, wojownicy chcieli pomóc lecz drogę zablokowali im strażnicy. Czwórka z xiaolinu  i reszta ruszyła do ataku.
Clay wytworzył dwie wielkie ściany z ziemi i zmiażdżył  skalne golemy, był zadowolony ale to nie był koniec, koty rzuciły się na niego, do pomocy wkroczył Adrian, wytworzył deszcz ognia i skierował na obijające Clay'a tygrysy i lwy.
- Uh dzięki stary.
- Nie ma za co. - odparł i ruszyli na resztę wrogów.
Daniel widząc jak Chase mocno zranił mistrza i przez to ten padł na ziemie, nie wytrzymał i cisnął wielkim kamieniem w jego stronę, kamień wbił się z jaszczurem razem w ścianę. Podbiegł do Guana i pomógł mu wstać, a kamień pękł na kawałki i z pyłu wyłonił się Chase. Niestety nie mógł więcej pomóc, gdyż staranował go golem i musiał z nim walczyć, a także z resztą strażników, którzy pojawili się znikąd. Aurola walczyła razem z Raimundem przeciwko większości strażników, zza pleców brazylijczyka wyłonił się tygrys, więc dziewczyna szybko cisnęła strumieniem wody, na początku chłopak myślał, że atak ten był skierowany w niego zwłaszcza, że musiał zrobić unik, lecz obejrzał się do tyłu i zauważył nie przytomnego kota i uśmiechnął się do niej. Wytworzył silne tornado porywając do góry kilkunastu strażników i golemów, a dziewczyna wytworzyła cienki ale za to przecinający skały strumień, obijała nim bezwładnie latających wrogów. Kiedy Kimiko zniszczyła kolejnego skalnego golema przyszło jej walczyć z Wuyą gdyż ta odrzuciła ją na pare metrów do tyłu mocnym ciosiem. Na pomoc przyszła Fiona.
- Myślałam, że będzie nam dane walczyć razem, a nie przeciwko sobie. - powiedziała wiedźma.
- Ja akurat zawsze myślałam, że będziemy walczyć po innych stronach.
- Ah zdrajca! - rzuciła w nią wielkim  zielonym płomieniem, ogień leciał zbyt szybko i przez to blondynka nie miała jak użyć swojej mocy. Przez zderzeniem z płomieniem uratowała ją japonka rzucając własnym ogniem, dwie kule zderzyły się i zniknęły. Nawet we dwie było im bardzo ciężko walczyć z tak doświadczoną czarownicą. Kiedy Kimiko zaszła ją od tyłu, ta obróciła się z uniesioną nogą i kopnęła ją tym samym odrzucając na fontanne, a zaraz po tym użyła magii i uniosła Fione do góry, a następnie rzuciła na podnoszącą się dziewczynę. Kiedy obydwie się podniosły spostrzegły, że Wuya została odrzucona przez wielki głaz Clay'a, którym dostała w głowę i zemdlała. Guan wraz z Omim zadali piekielnie mocny cios w brzuch jaszczurowi, po czym odleciał do tyłu i upadł koło wiedźmy. Kiedy kierowali się w stronę wyjścia Wuya ocknęła się i użyła resztki sił oraz to magią usadziła Fione w ziemi, a dokładniej od brzucha w dół. Kiedy chcieli ją uwolnić ta krzyknęła by tego nie robili.
- Stój! - krzyknęła w strone zamachującego się Clay'a. - Pod moimi nogami jest rura z ropą, jeśli ją naruszycie zginiemy wszyscy.. - brazylijczyk zrozumiał co się właśnie dzieje i podbiegł do niej.
- Nie.. nie.. nie zostawimy cie! - z jego oczu wypływały łzy.
- Kochanie.. zrozum, jedno życie nie jest warte ośmiu. Po za tym mam pewien plan jak pozbyć się Wuyi i Chase'a już na zawsze.. - skierowała wzrok na chłopaków, który mówił "zabierzcie go". Brunet pocałował dziewczynę i uwiesił się na niej.
- Zostaję tu z tobą! - po chwili Clay wraz z Adrianem podnieśli go, kowboj trzymał go za tułów, zaś Adrian za nogi. - Puśćcie mnie! Błagam zostawcie mnie! - krzyczał nie spuszczając wzroku z ukochanej. Jego miłość patrzyła na oddalającego się ukochanego z łzami w oczach, kiedy wreszcie jedna spłynęła jej po policzku uniosła ręce do góry i wytworzyła ogromny powiew wiatru, na tyle silny, że tworzył pęknięcia w ścianach powodujące ich zniszczenie, a co za tym szło zapadnięcie się zamku. Raimundo wyrywał i szarpał się z całych sił.. oddalali się od dziewczyny, byli już przed zamkiem, a on zaczął się zawalać.
- Co się dzieje? - pytał się brazylijczyk.
- Już wiem w jaki sposób powstrzyma Wuye i Chase'a na zawsze.. - powiedziała Aurola.
Chłopak widząc w jaki sposób Fiona chce zgładzić ich, a także i siebie krzyczał o dużo głośniej i z większą rozpaczą.
- NIE! PUSZCZAJCIE! - szarpał się o wiele mocniej, lecz ci z jeszcze większą siłą go trzymali. Zmęczony mówił. - Błagam puśćcie mnie.. - podniósł głowę i patrzał na coraz bardziej zniszczoną budowlę, przez spadające kamienie dostrzegał ją i widział tylko jej usta składające się słowa "Zawsze będę cie kochać", zaraz po tym ukochana zniknęła za tonami głazów. Nie zostało nic po za wielką stertą kamieni. Puścili chłopaka, a ten opadł na kolana z mokrą twarzą, płakał niewyobrażalnie. Podbiegł w miejsce gdzie ona stała i zauważył jakąś kopertę, schował ją do kimona i zaczął odrzucać kamienie na bok.
- Rai, widok jaki możesz zobaczyć sprawi, że będzie ci jeszcze gorzej.. - powiedziała także zasmucona Kimiko. - chłopak nie przerywał, lecz w końcu przestał, gdyż nic mu to nie dawało. - upadł głową na ziemię i szeptał do siebie. - Fiona.. kochanie.. - chlipał. Mistrz Guan wyjął Wu, a Clay zabrał Raia do środka i lecieli do klasztoru w ciszy, jednak nie do końca w ciszy, gdyż przywódca płakał nieustannie. Kimiko zagryzła wargę i zacisnęła oczy, z których wyleciały łzy, a także pięści na kolanach trzymające swoje kimono oraz powiedziała w głowie. "Przepraszam za wszystko co o tobie myślałam i mówiłam.. Nie wiedziałam, że stać cię na coś takiego.. Będę o tobie pamiętać.. Żegnaj Fiono.."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz