sobota, 3 grudnia 2016

Zostaw mnie!

Aurola ruszyła na Fionę z widocznym gniewem w oczach. Dziewczyna jednak się zatrzymała, gdyż na jej drodze pojawił się Adrian.
- Przestańcie, czy wam kompletnie odbiło?! Walczymy z siłami zła a nie ze sobą! - krzyknął Adrian próbując zaprzestać tej chorej sytuacji.
- Braciszku rozumiem cię, ale z nią inaczej konfliktu nie rozwiążesz.
- Z każdym się da tylko trzeba chcieć..
- Właśnie. - parsknęła blondynka.
- Fiona..- spojrzał na nią.
- Pff no dobra dobra.. - skrzyżowała ręce.
- Cieszę się, że już wszystko w porządku. - odparł Omi, lecz w tym momencie dziewczyny odwróciły się i każda poszła w inna stronę. - A jednak nie jest.. ehh.
- Fiona zaczekaj. - krzyknął Rai, a następnie poszedł za nią.
Kiedy dziewczyny trochę przeszły w swoje strony spostrzegły wraz z Raimundem zielonego smoka wijącego się na niebie, na którym przylecieli wcześniej ich znajomi. Obydwie wróciły na środek placu gdzie dalej wszyscy byli.
- O Dojo przyjacielu co tu robisz? - spytał Clay, a smok doleciał na ziemie i wylądował.
- Nie ma czasu objawiło się nowe Wu. - mówił zdyszany.
- Ekstra dawno żadnego nie było. - powiedział nieco uradowany brazylijczyk.
- Wytłumaczę wam po drodze.. a gdzie Kimiko?
- Nie wiem.. - mówi Omi.
- Ja wiem gdzie jest, pójdę po nią. - oznajmił Rai, jednakże Adrian postawił przed nim rękę na znak by tego nie robił.
- Lepiej żebym ja poszedł.
- Jeśli ci tak na tym zależy to proszę.. - pokazał rękami na drzwi ze zdziwieniem na twarzy.
Blondyn ruszył do pokoju japonki. Zapukał i wszedł do środka.
- Kimiko wiem, że to nie najlepsza pora, ale musimy lecieć.
- Gdzie?
- Jeszcze nie wiem, ale ten wasz smok Dojo przyleciał i mówił coś o nowym Shen Gon Wu.
- To chodźmy. - odparła jakby już czuła się dobrze lecz w środku nadal czuła ogromny ból.
Wybiegli z klasztoru, reszta już siedziała na miejscu. Raimundo zostawił miejsce przed sobą by mogła usiąść, gdyż zawsze w takiej kolejności lecieli, jednak ta przeszła obok i usiadła z tyłu wraz z Adrianem, co lekko zdziwiło go. O co tej dwójce dzisiaj chodzi- myśli.Smok wzbił się w powietrze.
- No więc co to za Wu? - dopytywał żółto-głowy.
- To Klejnot Ziemski. Dzięki niemu można kierować kierunkiem obrotu Ziemi lub zwyczajnie nią poruszać. Można tym sprawić, by Afryka była zlodowaciała jak Antarktyda, zaś Antarktydę osuszyć jak Afrykę itp. Musimy zdobyć to Wu, by nie trafiło w nie powołane ręce. Kontynent, który posłużył Doju jako przykład okazał się też ich miejscem docelowym ,Afryka, a dokładniej lasy deszczowe. Wylądowali i rozglądali się po okolicy. Aurola usłyszała dźwięk jakiś śmigieł, spojrzała w górę i ujrzała chłopaka w czerwonych włosach z czarnym tuszem pod oczami, a także w czarnej szacie z plecakiem na plecach, z którego wystawały śmigła.
- Tam! Spójrzcie! - krzyknął Adrian wskazując palcem pewne miejsce.
Wszyscy popatrzyli do góry.
- Jack Spicer! Zmiataj stąd albo spotka cie kara! - krzyknął malec.
- O już się boję.. To Wu będzie moje! Jackboty do ataku! - zza jego pleców wyłoniły się dziesiątki robotów.
Czwórka smoków z drugiej świątyni nie znała swoich przeciwników, lecz radzili sobie bardzo dobrze. W mgnieniu oka rozprawili się z grupą robotów, lecz głos jaki zaraz po tym usłyszeli sprawił, że poczuli ciarki na plecach.
- Witajcie młodzi mnisi. - cała ósemka odwróciła się w stronę dobiegającego głosu.
- Chase Young! - odparł brunet z mocniejszym tonem.
- Słyszeliśmy o nim.. to podobno najniebezpieczniejszy ze złych charakterów.
- A słyszałeś o mnie?- wyłoniła się zza pleców Chase'a.
- Wuya.. - rzekła blondynka.
- Och jestem znana. - zaśmiała się.
- Po co tu przyleźliście?! - krzyknął Rai.
- Popatrzeć oczywiście.
- Nie dostaniecie go.. słucham? - spytał  lekko skołowany Omi odpowiedzią księcia ciemności.
- To co słyszałeś żółta piłko do ping ponga. - odpowiedziała wiedźma, zaś chłopak zaczerwienił się ze złości.
- Nie będziemy wam przeszkadzać, myślicie, że obchodzą nas jakieś nędzne Shen Gong Wu? Proszę..
Spicer widząc, że mnisi są rozproszeni wykorzystał to i zgarnął Wu.
- Haha! To na razie fajtłapy z xiaolin! - krzyczał odlatując.
- Rai.. Pokaż czego się nauczyłeś misiaczku. - spojrzała na niego swoim jak zawsze uwodzącym wzrokiem. Chłopak się uśmiechnął i użył mocy wiatru by polecieć.
- Ty też Kimiko. Pokaż jakim to wspaniałym nauczycielem jestem. - zaśmiał się. Dziewczyna przez chwilę się skoncentrowała i wytworzyła ogień na swoich stopach po czym wzbiła się w powietrze. Leciała obok przywódcy w stronę uciekającego Jacka, brunet spojrzał na nią i się uśmiechnął a ta przyspieszyła lot.
- Ogień!
Spicer słysząc coś za plecami odwrócił się i ujrzał ogromne kule ognia lecące w jego stronę, zrobił kilka uników lecz w końcu został trafiony. Zaczął spadać lecz smok ognia złapała go za kołnierz i uderzyła w twarz, Jack latał z jednej strony na drugą tym samym obrywając po twarzy. Dziewczyna uderzała go i gdy ten leciał od uderzenia w konkretną stronę ta tam leciała i kontynuowała.
- Kimiko uspokój się.. - przerwała mu.
- Zamknij się! Nie wtrącaj się! - krzyczała w jego stronę.
- On nam już nie ucieknie! - także podniósł głos.
- Mam to gdzieś! Należy mu się! - brunet podleciał bliżej by spróbować ją uspokoić.

- Nie zbliżaj się, a tym bardziej mnie nie dotykaj! - pokazała mu rękę z ogniem na znak ostrzeżenia.

Chłopak się wycofał, lecz gdy zabrała rękę, szybko użył mocy i zdmuchnął jej płomienie przy użyciu wiatru. Podleciał od tyłu i złapał nastolatkę. Jack w tym czasie spadł, ale Omi dzięki treningom w porę wytworzył olbrzymią dłoń z wody, w którą złapał nieprzytomnego złoczyńce. Raimundo trzymał dziewczynę i leciał z nią powoli w dół, szarpała się, ale brazylijczyk miał więcej siły. Kiedy wylądowali puścił ją, a ta uderzyła go z liścia w twarz tak mocno, że się przewrócił.
- Mówiłam ci zostaw mnie!!!
- Aua.. css.. - trzymał się za cały czerwony policzek.
Dziewczyna poszła w głąb lasu i poleciała na własną rękę do świątyni.
- O co tej babie chodzi? - spytała Fiona i pomogła wstać Raiowi.
- Nie wiem.. ostatnio się dziwnie zachowuje. - odpowiadał.
Omi podszedł do nieprzytomnego Spicera leżącego obok drzewa i wyjął mu z kieszeni Wu.
- Mam je! Możemy wracać.
Reszta spojrzała na dłoń, w której smok wody trzymał Wu i kiwnęli głowami. Dojo powiększył się i odlecieli. A Spicer niczego nie świadomy leżał otępiały. Chase wraz z Wuyą obserwowali resztę przedstawienia z pałacu jaszczura poprzez duże oko, na którym był obraz danej lokalizacji. Mnisi nawet się nie zorientowali kiedy ta dwójka zniknęła. Wraz z Dojem byli w drodze do klasztoru w Europie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz