Kimiko była w trakcie lotu do klasztoru. Była dobre 5 km przed resztą. Cholerny dupek, czemu zawsze musi się wtrącać i czemu zawsze jest go pełno kiedy nie chcę go widzieć- myśli. Jest teraz z tą Fioną to niech się do cholery na niej skupi.. ja mam go dosyć. Po 20 minutach trochę zdyszana po samodzielnym locie poszła szybko do stołówki, by uniknąć rozmów z resztą kolegów. Mimo, że była jeszcze trochę głodna nie dokończyła posiłku, bo zobaczyła przez okno jak Dojo i reszta już lądują. Szybkim krokiem poszła do swojego pokoju i zamknęła drzwi.
-----------------------------------------------------------------------
- Może iść z nią pogadać?- spytał Rai blondynki.
- No nie wiem, zaraz znowu się na ciebie rzuci.
- Też jestem zdania byś tam nie szedł. - wtrącił się Adrian.
- Ty nigdy nie chcesz bym z nią rozmawiał, najlepiej by było gdybyś zamienił się ze mną miejscami w klasztorze, hm?
- Boże.. ale ty jesteś głupi..
- Odwal się Adrian. - dziewczyna złapała Rai'a za rękę i weszli razem do stołówki.
Każdy usiadł do stolika, brakowało tylko jednej osoby..
- Gdzie Kimiko, myślałam, że chociaż z nami zje.. - odparł Clay.
Daniel podszedł do okienka, w którym były kucharki i spytał o dziewczynę w czarnych włosach i pokazał ręką mniej więcej jakiego jest wzrostu.
- Była tu przed chwilą, zjadła i szybko wyszła.. jakby się gdzieś spieszyła lub przed kimś uciekała.
- Dobrze, dziękuję pani bardzo.
Wrócił do stolika i powiedział reszcie, że Kimiko już zjadła.
- No ja też po takiej sytuacji nie chciałabym z nikim gadać.. - mówi siostra smoka ognia.
- Ty i tak prawie z nikim nie gadasz. - dogryzła, a następnie zaśmiała się.
- Och wydaję ci się.. tylko z tobą nie rozmawiam. - uśmiechnęła się sztucznie w jej stronę.
- Jezus, spokój do cholery. - lekko blondyn się uniósł.
- Nie krzycz na nią. - Adrian złapał się palcami za czoło, jakby był poirytowany nimi i bolała go głowa.
- Nie ja z wami nie wytrzymam.. - wyszedł na zewnątrz.
- Och Adrian.. - poszła za nim zatroskana Aurola.
- Rai skończyłeś już jeść? - kiwnął głową, że tak. - To co idziemy?
- Tak chodźmy- objął dziewczynę ręką w pasie i wyszli.
- Ta Fiona go zmieniła.. - powiedział kowboj, z lekkim brakiem kultury z powodu rozmawiania z jedzeniem w ustach.
- To prawda, wcześniej był całkowicie inny.. gdzie jest ten wesoły żartowniś i nasz wierny przyjaciel.. - odparł Omi.
Dokończali posiłek z Danielem.
-------------------------------------------------------------------
- No poczekaj. - mówiła kolejny raz, aż w końcu chłopak się zatrzymał.
- Niech oni już stąd wyjadą.. nigdy tak nie było pomiędzy nami, ciągłe sprzeczki o nic.. Nie mówię, że ich tu nie chcę, bo są na prawde fajni tylko.. ehh. Niech ta flirciara szybko go uczy, bo go mam najbardziej dosyć.
- Rozumiem cię, ale nie sądzisz, że to Fiona ma na niego taki wpływ? Wcześniej taki nie był, nie znam go zbyt dobrze, ale na pewno sie zmienił..
Chwile jeszcze rozmawiali i wrócili do środka.
---------------------------------------------------------------------
Japonka klęczała na łóżku oparta na parapecie patrzyła przez okno. Wie, że to ona się źle zachowała, ochłonęła trochę, przemyślała to i owo i chciała przeprosić Raia za swoje zachowanie, lecz postanowiła jednak tego nie robić, na pewno nie dzisiaj.. Usłyszała pukanie i rzuciła tylko:
- Nie ma mnie.
Znajomy głos powiedział, że właśnie się wydała i żeby otworzyła.
- Ehh no już idę- przkręciła zamek w drzwiach.
Do środka wszedł smok ognia.
- Może mały trening? - zaproponował.
- A wiesz co.. pewnie.
Wyszli na plac treningowy.
- To tak..może nauczyć cię czegoś rzadziej przydatnego lecz bardzo pomocnego. Mianowicie poszerzyć ogień jak i go wzmocnić. Położę pochodnie a ty masz wzmocnić jej płomień, dobrze? - dziewczyna przytaknęła. Zrobił lekki dołek w ziemi i włożył tam pochodnie.
Dziewczyna patrzyła na płomień i skupiała się by go zwiększyć. Adrian uważnie się jej przyglądał. Ogień z pochodni zaczął lekko drżeć. Dziewczyna miała zamknięte oczy i czysty umysł, jednak nagle pojawił się obraz Raimunda wraz z Fioną, ogień z pochodni znacznie wzrósł.. tak bardzo że był wyższy od chłopaka stojącego obok.
- Wow bardzo dobrze! Bardzo szybko się uczysz.
- Uh dzięki. - lekko się uśmiechnęła.
- Kimiko.. nie zauważyłaś, że ten wasz przywódca strasznie się zmienił?
- Ostatnio z nim nie gadam, ale tak ta zmiana jest strasznie zauważalna.. i to na pewno nie jest zmiana na dobre.
-------------------------------------------------------------------
- Lubię cię takiego. - zachichotała.
- Ah tak?- cmoknął ją w szyje. - A takiego? - pchnął dziewczyne lekko na kanapę i był nad nią opierając się obok na rękach.
- Takiego zwłaszcza. - zagryzła wargę.
- Takiego zwłaszcza. - zagryzła wargę.
Chłopak całował to szyje to usta dziewczyny. Ktoś zapukał do drzwi.
- Ohh, jak zawsze..- wstał zniechęcony i otworzył drzwi.
- Cześć Rai przyjacielu, idziesz z nami pograć w siatkówkę? - zaproponował Omi.
- Nie teraz jestem zajęty- malec wyjrzał zza niego do pokoju i ujrzał Fione.
- Ah wiem czym..
- Nie twoja sprawa, może później przyjdziemy- zamknął drzwi.- No to na czym skończyliśmy?- uśmiechnął się a dziewczyna się śmiała uwodząco.
------------------------------------------------------------------
- Później przyjdą. - odparł nieco zawiedziony malec.
- Przyjdą? Czyli rozumiem, że Fiona też tam jest? - spytał Clay.
- Zgadłeś.. Myślę, że on tak tylko powiedział i w ogóle nie przyjdą..
- No to trudno będzie więcej miejsca na boisku- zaśmiał się. - mówi Daniel.
- Ich strata.. - parsknęła Aurola.
Wyszli z klasztoru i przywódczyni zauważyła trenującą Kimiko, a obok niej swojego brata.
- Hej Adrian, Kimiko idziecie grać z nami w siatkówkę? - spytała brunetka, na co para spojrzała na siebie.
- Ta idziemy! - podbiegli w ich strone.
- Kto wybiera składy? - spytała japonka.
- Już ustaliliśmy, że będą to Omi i Clay. - oznajmił Daniel.
Omi wybrał Daniela wraz z Adrianem, a Clay zwerbował Kimiko i Aurole. Gra ciągnęła się przez dobrą godzinę, drużyna Claya wygrywała. Omi także zdobył parę punktów, trzeba przyznać, że się polepszył. Ostatecznie drużyna Omiego przegrała, nie grali oni na zasadach liczenia punktów jak w zawodowej grze, tylko chodziło o to by jako pierwszy zdobyć 80 punktów, każde trafienie było liczone za 2 punkty. Rezultat był 58:80.
- Dobra wygraliście, macie naszą porcje lodów jako deser po obiedzie.. - odparł żółto-głowy.
- Lody w takie upalne dni super, a dodatkowo dwa razy większą porcja to już w ogóle wypas!- krzyknął kowboj ucieszony jak dziecko z lizaka.
Wrócili do świątyni rozmawiając o fajnych akcjach, w jakich zdobyli punkty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz