czwartek, 8 grudnia 2016

Nieunikniona potyczka. Część 2.

- Nadchodzą. - rzekł Orkana stojący na końcu drogi, jaką to xiaolinskie smoki muszą przebyć, by uwolnić przyjaciół.
- Wreszcie się zabawię. - odparła Wuya z szyderczym uśmiechem wciąż trzymając Kimiko za podbródek. Japonka zabrała głowę i powiedziała:
- Wal się. Jeszcze zobaczymy kto z kim się zabawi. - wiedźma wybuchła śmiechem.
- Głupia dziewucho lepiej uważaj komu grozisz. - spoliczkowała ją.. potem znowu i kolejny raz. - Super uczucie. - spojrzała z pogardą na nastolatkę z wielce czerwonym policzkiem. - Szkoda, że to na tyle.. chciałabym jeszcze trochę się z tobą pobawić, ale cóż daj szansę innym. - zachichotała.
- Jeszcze 100 metrów i będziemy w zasięgu ich wzroku. - mówi Chase. - Zasadzka?
- Ależ po co? Przywitajmy ich jak na właścicieli posiadłości przystało. - powiedziała pewna siebie Wuya.
*******************

- Czy wy też widzicie jakieś sylwetki na końcu korytarza? - spytał Daniel.
- Tak i jestem pewna, że to nasi wieczni wrogowie.
- Wyszli i stanęli na wprost, są bardzo pewni siebie, możliwe, że coś na nas przygotowali, albo to te przekonanie o zwycięstwie.. - mówi Raimundo analizując ich postawę.
Cała czwórka biegła przez jeszcze krótki okres czasu, aż w końcu dotarła do sylwetek zasłoniętych przez blask światła z holu, które teraz stały się w pełni widzialne i im znane.
- Jak na zawołanie. - rzekła w irytujący sposób wiedźma.
Pierwszą rzeczą jaką rzuciło im się w oczy po wejściu do sali byli owszem ich przeciwnicy, jednakże chwilę po tym uwagę ich przykuł widok związanych i zwisających przyjaciół.
- Nie wierzyłem, że zostanie mi dane doświadczenie tej chwili.. - mówił Konan. - Przyjacielu Fung.
Mistrz słysząc ten głos oraz wypowiedziane swoje imię podniósł swoje lekko zmarszczone powieki, widok jakiego doświadczył sprawił, że staruszek, którego oczy można by powiedzieć są już wysuszone znów wypuściły łzy.
- Nie wierzę mym oczom.. Konan? - spytał z widocznym uśmiechem lekko wychodzącym za linię brody.
- Milcz stary draniu! - krzyknął w jego stronę książę ciemności. - Zaraz się poprzytulacie.. ale to już w zaświatach.
- Mnisi przygotujcie się. - odparł staruszek widząc wzrok oraz postawę Chase'a Young'a.
Wuya widząc, że skupili się na wypowiedzianej wcześniej osobie przez Konana ruszyła do ataku.
- Uwaga! - krzyknęła Aurola, która obroniła Raimunda przytrzymując nogę napastniczki.
- Pff.. - odparła zażenowana, po czym odskoczyła do tyłu. - Nie daruję wam tego jak mnie potraktowaliście, zwłaszcza tobie zdziro. - mówiła przez zaciśnięte zęby.
- To dajesz starucho, pokaż co potrafisz! - odwróciła się na sekundę do reszty i powiedziała. - Ja się nią zajmę.
Dłoń Wuyi złożona w pięść zabarwiła się na zielono, po czym skoczyła na brunetkę, jednakże ta w porę odskoczyła na bok, tym samym sprawiając, że cios wiedźmy trafił w podłoże zostawiając dużą dziura. W między czasie, gdy pozostała trójka także uskoczyła, by nie doznać żadnych obrażeń wnet do ataku ruszyli Chase i jego ocjciec Orkana. Konan został odrzucony przez silny cios w klatkę piersiową przez króla ciemności. Raimundo zdołał chwycić pięść Young'a, która była skierowana jako atak w jego osobę, gdy do tego doszło książę był chwilowo przytrzymany, w tym czasie zza pleców smoka wiatru wyłonił się brunet z przygotowaną ręką pokrytą skalną powłoką. Chase nawet nie zauważył kiedy to został powalony na ziemię, wstał i z wielką furią ruszył na smoka ziemi, udało mu się go zranić, lecz gdy do tego doszło Rai z zawrotną szybkością skoczył ze złączonymi nogami, a następnie z pozycji poziomej skończył swój krótki lot stopami na żebrach wroga. Przystojny mężczyzna o czarnych włosach przejechał się po ziemi robiąc kilka obrotów. Lekko zdyszany wstał na nogi, z myślą w głowie:
- Niegdyś budzący przerażenie, lęk, chęć do popełnienia samobójstwa, by nie doświadczyć śmierci z jego ręki.. Gdzie te wszystkie opisy mojej osoby się podziały? Zabijałem tysiące jednym ruchem ręki, a teraz... nie radzę sobie z dwoma kretyńskimi uczniami z klasztoru. To się musi zmienić inaczej nie wygram tej walki.. zmieni się i to w tej chwili.
Książę zamknął oczy, po czym zbroja o ciemno zielonym kolorze uległa zniszczeniu, gdyż owy przeciwnik użył mocy, jakiej to dawno nie musiał używać. Ciało przybrało na mięśniach, a skóra zmieniła kolor na ciemno zielony z czarnymi paskami, w jamie ustnej wyrosły kły, które nawet wychodziły za linię ust. Głowa powiekszyła się, a czarne włosy były krótsze niż normalnie, nie pokrywały całej głowy, zaś jej tylną część, a następnie szły wzdłuż kręgosłupa, coraz to niżej stopniowo ilość ich ulegała zmianie, aż w końcu ich zabrakło, było to miejsce lekko wyżej nad jego tyłem.
- O matko.. co się dzieję? - spytał Daniel przerażony przemianą Chase'a.
- Nie obawiaj się, musimy stawić mu czoła. - brunet zyskał dawną pewność oraz chęć do walki, a następnie przytaknął na jego słowa.
Jaszczur uśmiechnął się, na co Rai z Danielem lekko się przerazili, gdy zauważył, że obydwoje stracili na pewności siebie, wnet ruszył. Raimundo stał wciąż to w jednym miejscu, aż został uderzony z wielką siłą, skończył wbity w ścianę.
- Nawet go nie zauważyłem, co tu się dzieje? - mówi w głowie smok ziemi. - Spokojnie.. to był pierwszy atak, a pierwszy zawsze jest najlepszy..
Tak jak powiedział chłopak, w tej chwili Chase był zauważalny, jednak na nie wiele się to zdało, kiedy doszło do zwarcia. Wymienili kilka ciosów, brunet dzielnie się bronił do momentu, gdy Young zamarkował cios, a następnie wyprowadził atak z zupełnie innego położenia ręki. Daniel z wielkim impetem został uderzony w brzuch, co sprawiło, że mimowolnie plunął śliną z krwią. Ledwo przytomne smoki wstawały powoli na nogi, kiedy Chase Young był w drodze do kontynuacji tego co wcześniej z nimi zrobił..
****************

Aurola opadła na jedno kolano i z jednym przymrużonym okiem patrzyła przed siebie. Ze smug kurzu wyszła Wuya z rękoma w zielonej poświacie.
- Myślałaś, że dasz mi radę? I to sama? Nie rozmieszaj mnie! - wybuchła gromkim śmiechem.
Brunetka nie dawała się zaskoczyć jej gierkami, które miały wyprowadzić z równowagi oraz uśpić czujność.
-  Widzisz to? - spytała, po czym się odsunęła tym samym ukazując obraz zkaraszowanego Adriana.
Siostra blondyna patrzyła na niego uważnie, widziała każdą jego ranę, oczy jej drżały, a także usta.
- Zgadnij kto to zrobił.. - zachichotała.
Władczyni wody wstała w jednej chwili z głośnym krzykiem wściekłości, następnie ruszyła na wiedźme, zamachnęła się pięścią na jej twarz, jednakże ta zrobiła zwyczajny lekki ruch głową w bok, to wystarczyło, by uniknąć ataku roztrzęsionej dziewczyny. Kiedy ta przeszła za linię miejsca, gdzie stała Wuya, ta wnet kopnęła ją od dołu w podbródek, nastolatka upadła i trzymała się za szczękę, lekko przy tym piszcząc.
- Co? Ugryzłaś się w język? - wybuchła śmiechem.
*****************

- No powiem ci.. - zaczął mówić, po czym złapał starca za siwe włosy i rzucił nim o podłoże. - .. że trzeba było się szkolić na smoka żywiołu. Nie jesteś w stanie niczym mnie zaskoczyć.. - uśmiechnął się wrednie.
- To prawda.. - wstał poobijany na nogi. - że nie mam mocy żywiołu, jednak nie zapominaj jak na mnie mawiano.
Konan ruszył do ataku, w jednej chwili przeszedł ofensywy, wyprowadzał cios za ciosem, Orkana nie nadążał za atakami, owszem udało się mu kilkukrotnie zablokować atak, lecz gdy do tego dochodziło, wnet nadchodziło kolejne uderzenie, przed którym to król nie był wstanie się obronić.
- Jestem Konan, władca najszybszych ruchów walki wręcz!
Kiedy został odrzucony na kilka metrów, staruszek szedł w jego kierunku, jednakże został uderzony w twarz, co sprawiło, że lekko się obrócił. Gdy z powrotem odwrócił głowę, zauważył małego chłopca z dosyć dużą i żółtą głową oraz czarnym kimonem na sobie.
- Więc tak wygląda Omi? - powiedział w myślach. - Nie miałem jeszcze okazji mu się przyjrzeć, gdyż zawsze coś mi to uniemożliwiało.
Z zawsze tego samego wyrazu twarzy, czyli obojętnego na wszystko, zmienił się na szyderczy uśmiech, jak psychopaty, który podchodzi z nożem do bezbronnej ofiary. Sprawił, że skupił na sobie jego uwagę, przez co starzec nie spostrzegł kałuży wody za jego stopami, która uformowała się w słup. Konan wciąż to patrząc na malca, zauważył cień, który nieustannie rośnie, domyślił się, że coś za nim jest, dlatego odskoczył na bok, tym samym unikając wodnego ataku Omi'ego.
- Parszywe gierki z uśpieniem czujności.. - parsknął.
*****************

- No co się dzieję? - spytał jaszczur z uśmiechem obijając Raimunda po twarzy..
- Clay.. musimy coś zrobić.. - mówi japonka coraz to bardziej przestraszona sytuacją przyjaciół.
- Wiem, tylko nic nie możemy dopóki jesteśmy związani..
Daniel wstał na ugiętych nogach, trzymając dłoń na piersi. Rozglądał się po sali, która w jednej chwili stała się miejscem walki i bólu, widział jak jego przyjaciele z każdą chwilą przyjmują na siebie ciosy Heylinu, nie dawało mu to spokoju..  Widok ten sprawiał, że był coraz bardziej wściekły, mięśnie zaczęły przybierać na wielkości, były całe spięte, żyły pokazały się na całym jego ciele. Aurola została odepchnięta, przez co straciła równowagę i opadła na jedną nogę, jej uwagę przykuł widok wyglądu Daniela.
- Nie możesz! Twoje ciało się jeszcze nie zregenerowało!
Brunet usłyszał słowa dziewczyny, spojrzał w jej stronę, lecz zamiast widzieć jej zmartwioną twarz, widział Wuyę, która rzekła:
- Skup się na walce!
Uderzyła pięścią w jej twarz, a kiedy leżała, kopała ją po brzuchu, trzymała za włosy i uderzała jej głową o podłogę.
- Wiem, że tego pożałuje, ale ja wolę czuć większy ból po tym, niż bezwładnie patrzeć jak cierpicie coraz mocniej z każdą sekundą. - spojrzał na całe pole walki z gniewem w oczach.
Gdy chciał postawić krok do przodu, poczuł ogromny ból przeszywający całe jego ciało.
- Co się dzieję z Danielem? - powiedziała do smoka ziemi, widząc przemianę chłopaka oraz to, że stoi bezruchomo.
- Czy to jakaś umiejętność żywiołu ziemi? - odparł patrząc ze zdumieniem na niego. - Chwila.. on nie może się ruszyć.
Brunet upadł na kolana z głośnym krzykiem, który sprawił, że wszyscy z Heylinu trzymający swoich wrogów zwrócili na niego uwagę.
- O proszę.. widzę, że ktoś tu posiada specjalną umiejętność.. - odparła z lekkim uśmiechem, po czym rzuciła Aurolę wcześniej trzymaną za kimono. Wiedźma szła bezszelstnym i pełnym gracji krokiem.
- Daniel uważaj! - ostrzegła go Kimiko.
Brunet podniósł wzrok przed siebie i ujrzał ją kierującą się w jego kierunku. Próbował się cofać do tyłu, jednakże jego ruchy były wolniejsze. Z każdą sekundą wiedźma z szerokim uśmiechem na twarzy była coraz bliżej. Chłopak rozglądnął się dookoła, wyłączył myślenie, nie słyszał nic poza swojego głosu:
- Oni cierpią.. A ja nie mogę nic z tym zrobić? Nie.. to nie prawda.. Mogę, tylko muszę się do tego zmusić! Nie pozwolę, by oni czuli ból, a ja nie!
Chłopak podparł się ręką, a następnie wstał na nogi, Wuya przyspieszyła krok, jednak ten w jednej chwili zniknął jej sprzed oczu. Odwróciła się i spostrzegła go przy związanych przyjaciołach..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz