sobota, 24 grudnia 2016

Boże Narodzenie już za chwilę!

Aktualnie jest już 00:01, czyli wigilię można uznać za otwartą! 😆 A skoro jest wigilia to także nowy rozdział, tak jak obiecałem 😉

Uwaga czytelniku! Ten rozdział nie jest częścią reszty, która jest związana z fabułą! Jest to zwyczajny oddzielny rozdział, zrobiony celowo na ten specjalny dzień. Proszę traktować to z dystansem i nie porównywać z resztą rozdziałów, zachowania mogą się troszkę różnić od normalnego w moich rozdziałach, dlatego proszę czytaj to tak, jakbym stworzył nowego bloga, a poprzednich rozdziałów nigdy nie było. 😊 Także zaparz sobie gorącą czekoladę, rozsiądź się wygodnie i przeczytaj tą historyjkę. 😉
Są to czasy kiedy nasi bohaterowie są w wieku, gdy dopiero dotarli do klasztoru xiaolin. Na swojej drodze zdążyli już poznać Daniela, Aurolę, Adriana i Fionę (tak prawdziwe jej imię nie zostanie tutaj użyte, zaś charakter gdy była pod wpływem czaru tu będzie), nie tak jak w normalnych rozdziałach. Jest to spokojny sobotni dzień, spokojny jak na razie, a do niedzieli czyli do Bożego Narodzenia brakuje już tylko kilkunastu godzin.

Kimiko podniosła kubek napełniony do połowy herbatą, po czym zamoczyła w nim swe usta, tym samym przewijając kolejną stronę gazetki.
- Wyglądasz jak moja babcia. - odparł Clay stojący w przejściu.
Dziewczyna ubrana w różowy szlafrok, kapcie oraz biały ręcznik na głowie, odwróciła się z szerokim uśmiechem wciąż popijając gorącą ciecz. Usiadł obok niej.
- Tylko brakuje ci fajki w jednej z dłoni, a i ona pije kawe zamiast herbaty. - zaśmiali się.
Chłopak ziewnął, a następnie wstał od stołu z pytaniem:
- Jak się spało? - podszedł do szafki,  z której wyciągnął talerzyk.
- A wiesz co.. Nawet dobrze. - odpowiedziała z uśmiechem. - Dawno się tak nie wyspałam. - wygięła się.
- No widzisz.. - mówi spoglądając do wnętrza lodówki. - Nie wierzę jutro święta, a w lodówce pustka.. - zaśmiał się.
- Jak chcesz mogę oddać ci jedną moją kanapkę z dżemem.
- Hmm.. A jaki to dżem?
- Truskawkowy.
- A to nie, dziękuję, mam uczulenie. - podrapał się po tyle głowy.
- Naprawdę? - zdziwiła się. - Farmer, a ma uczulenie na owoc? - zachichotała.
- Haha. Bardzo śmieszne. - uśmiechnął się.
- Jak widać musisz się przelecieć do jakiegoś kraju na zakupy. Ups.. - odparła skrecając wzrokiem i powoli odkładając kubek. Blondyn tylko przeszył ją wzrokiem i opuścił pomieszczenie. Japonka widząc jego reakcję wybuchnęła śmiechem, a następnie wróciła do "lektury".
- Co tam czytasz? - usłyszała nagle zza pleców. Dziewczyna ze strachu podskoczyła, a kubek opróżnił się z herbaty..
- Parzy!! - krzyczała machając rękoma w stronę twarzy.
- Przepraszam! Yy.. co tu robić, co tu robić.. - szukał czegoś co może mu pomóc. - po chwili rozejrzenia się dostrzegł karton mleka leżący na blacie.
Złapał za nie, a następnie wylał jego zawartość na nastolatkę.
- Co ty robisz idioto?! - spytała zdenerwowana nie przestawając machać dłońmi. - To mleko jest zjęczałe i ciepłe!
- O kurde.. - spojrzał na karton, na którym widniała data '14.08.2016', a następnie na kalendarz na ścianie, data zaznaczona czerwonym kwadracikiem od razu rzuciła mu się w oczy, '23.12.2016'. Chłopak robił powolne kroki do tyłu. - No kto by pomyślał. - zaśmiał się sztucznie.
Dziewczyna uśmiechnęła się, po czym w jednej sekundzie ruszyła na brazylijczyka. Chłopak uciekał ile miał tylko sił w nogach. Wybiegł na plac pełen śniegu, Aurola wraz z Danielem ubrani w kurtki i szaliki dostrzegli Raimunda wybiegającego zza rogu klasztoru, chłopak był ubrany w piżamę, czyli ciemne długie spodenki oraz ciemno zieloną koszulkę z żółtą uśmiechnięta twarzą na środku. Po chwili jednak wybiegła kolejna osoba, przez szlafrok utrudniający bieg wyglądała naprawdę komicznie. Para zakryła twarz, by nie wybuchnąć śmiechem kiedy ta dwójka przebiegła koło nich.
- Czekaj.. - odparła podąrzając wzrokiem za osobą w szlafroku. - Kimiko?! Czemu ona jest taka czerwona na twarzy i ma białe włosy? - spytała odwracając się w stronę chłopaka.
Brunet wzruszył tylko ramionami, po czym rzekł:
- Nie mam pojęcia, ale myślisz, że czemu go goni? - spytał znając jakże tą oczywistą odpowiedź.
- Ona go chyba kiedyś zabije.. Chodź! - pobiegli za nimi.
Głupi wypadek skończył się pościgiem po całym klasztorze.
- Kimiko stój! Nie warto! - krzyknęła ze śmiechem.
Japonka zamiast zwolnić jeszcze bardziej przyśpieszyła.
- Jezu.. Co za kondycja. - powiedziała pochylając się do przodu oraz kładąc ręce na udach. Biegnij dalej Daniel. - odparła, lecz nie usłyszała żadnej odpowiedzi. Zdziwiona odwróciła się i dostrzegła go leżącego na śniegu około 100 metrów od niej. - Tak.. Co za kondycja. - uderzyła się w czoło.
Podeszła do niego i spytała.
- Co ty najlepszego robisz?
- Aniołki. - uśmiechnął się.
- Yhym.. Nie żartuj, po prostu nie masz już siły, co? - uniosła brwi.
- Umm.. - westchnął. - No masz rację. - zaśmiał się.
- Dobra wstawaj, wracajmy do środka. - podała mu dłoń, a chłopak za jej pomocą podniósł się z białego puchu.
Zdyszani wrócili do klasztoru, podczas kiedy dwójka wcześniej będąca ich celem dalej biegała w kółko.
- Przepraszam! Ile razy jeszcze razy mam to powtórzyć?!
- Nie musisz powtarzać, bo nic to nie wskura! - odkrzyknęła.
- Boże wspomóż. - zatrzymał się i złożył dłonie.
Rozejrzał się, po czym dostrzegł szczelinę pomiędzy budynkami. Wszedł do środka i grzecznie czekał, aż dziewczyna przebiegnie obok.
- Może mnie.. - w jednej chwili przed jego twarzą pojawiło się oko dziewczyny. O Jezu! - krzyknął ze strachu.
- Mam cię!
- Pomocy! Ktokolwiek!
Omi tworzący kulę ze śniegu odwrócił się w stronę krzyku. Widział osobę w różowym stroju, probującą coś wyciągnąć ze szczeliny. Poszedł w jej tronę.
- Pani niedołężna, to teren prywatny.
Dziewczyna zamarła, po kilku sekundach powoli odwróciła się w jego stronę tym samym trzymając Raimunda za koszulkę. Jej twarz mówiła "Przecież ja cię zabiję..", zaś brazylijczyk odparł:
- Eee ty na serio? Dzięki za pomoc.
Wcześniej szarpiąc chłopaka za ciuchy, by go wyciągnąć tak teraz wyciągnęła go jednym pociągnięciem. Chłopiec patrząc na czerwoną twarz z szerokim i szaleńczym uśmiechem nie mógł nic nie zrobić, by jej nie ochłodzić. Zza pleców wyciągnął śnieżkę, a następnie roztarł ją na wcześniej wspomnianej twarzy.
- Pup. - powiedział.
Śnieg stopił się po dwóch sekundach, a wyraz jej twarzy zmienił się na zdenerwowany do maksimum.
- Radzę ci uciekaj. - powiedział trzymany chłopak.
Malec ruszył w przeciwną stronę, jednak dziewczyna wcale za nim nie podąrzała.
- Ej no.. Miałaś za nim biec.. Proszę, zrób to.. - odparł ze szklanymi oczami.
Japonka zwróciła na niego zwrok, była szczerze uśmiechnięta.
- No w końcu. - powiedziała.
Chłopak szukając wzrokiem czegokolwiek co może być przydatne dostrzegł pas od szlafroka. Delikatnie się uśmiechnął i pociągnął za niego. Dziewczyna w jednej chwili puściła go, by zdążyć zakryć ciało. Brunet wykorzystał to i wznowił ucieczkę.
- Teraz to ci nie podaruję! - usłyszał za plecami, lecz bał się odwrócić.
Szybko wbiegł do środka klasztoru, po czym zamknął za sobą drzwi. Dobijanie się dziewczyny do środka odrzucało chłopaka podtrzymującego drzwi.
- Co za siła.. - mówi do siebie. - Przecież ona je zaraz sforsuje.. Co teraz, co teraz?!
Jako, że były naprzeciw niego jedyne drzwi od pokoju otwarte to wbiegł do środka tego pomieszczenia. Zamknął za sobą drzwi, oparł się plecami i opuścił się wzdłuż nich. Westchnął i otworzył oczy. Kosmetyki oraz rozrzucone ciuchy po pokoju od razu dały mu znać w czyim pokoju się znajduje.
- To chyba są jakieś jaja. - odparł chowając twarz w dłonie.
Słysząc olbrzymi huk domyślił się, że Kimiko dostała się już do środka.
- Gdzie by tu.. O! - zauważył dużych rozmiarów szafę, a następnie wszedł do niej. - Znając moje szczęście to akurat dzisiaj będzie robiła porządki z ubraniami..
Drzwi od pokoju otworzyły się, a on usłyszał rozmowę.
- Mówię senseiowi, że to przez Raimunda to zrobiłam. Niech tylko mistrz spojrzy na moją twarz i włosy.
- Rozumiem twoją złość, ale te drzwi ktoś będzie musiał wstawić z powrotem. - Rai słysząc to zakrył usta, by nie było słychać jego chichotu.
- No dobrze... - odpowiedziała mętnie.
Wychodząc Fung dodał jeszcze jedno.
- A i Kimiko... - odwróciła się. - Przydało by się tu posprzątać, nie sądzisz?
- Tak mistrzu.. - podeszła i zamknęła drzwi.
Szeptała do siebie, wracając na łóżko.
- Cholerny egoista! - tym razem już krzyknęła. - Nie dość, że to przez niego to jeszcze ja mam przechlapane! Nawet dzień przed wigilią musi mnie denerwować. Te jego głupie żarty.. Dojrzałbyś w końcu debilu! - chłopak wciąż słuchał obelg dziewczyny na swój temat, gdy nagle jeden z wieszaków w szafie osunął się i spadł.
Kimiko słysząc jakiś hałas dobiegający z banku jej ubrań, podeszła do niego. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że zostawiła ją otwartą.
- Kto tam jest? Wyłaź. - usłyszał zza drzwi.
Przełknął ślinę, wziął cichy wdech i wyszedł z szafy.
- No proszę... - odparła.
- Przepraszam za wszystko co zrobiłem, proszę daj mi już spokój..
- Ja mam ci dać?! Nie ma dnia, gdy mnie nie denerwujesz! I wypad z mojego pokoju! - obróciła go i wypychała w stronę drzwi.
- Wiem.. Już mi to przed chwilą uświadomiłaś.. - dziewczynie zrobiło się trochę głupio. - Przepraszam, a teraz już ten debil wychodzi. - otworzył drzwi, a następnie wyszedł na korytarz.
Super. - powiedziała w głowie. Lekko smutna od tego, że chłopak musiał słuchać tego co o nim mówiła poszła wziąć prysznic. Jednak patrząc na siebie w lustrze pomyślała, że jeśli ktoś taki jak on codziennie, normalnie dzień w dzień jej dokucza i nigdy nie ma przez niego spokoju, to czemu nie może mu sprawić przykrości chociaż ten raz? W końcu zasłużył sobie na to, ale mimo to i tak Kimiko nie czuła się z tym dobrze. Jak na dzień dzisiejszy nie chciała już go widzieć, choć wie, że jutro to nie wypali. Gdy w końcu skończyła, delikatnie postawiła stopę z prysznica na podłodze, a następnie wróciła do pokoju. Podtrzymując ręcznik na ciele, rozejrzała się po pokoju stojąc w progu między łazienką, a pokojem. Stos porozrzucanych ubrań dobijał się do jej oczu. Westchnęła tylko, a następnie wzięła wieszaki z szafy i nakładała na nie swoje rzeczy.
Raimundo wracając korytarzem do swojego pokoju zaczął trochę rozmyślać. Przypominał sobie sytuacje, gdy Kimiko nie raz była na niego zdenerwowana, ale nigdy nie usłyszał od niej czegoś złego na swój temat. Dotarło do niego, że najwyraźniej już przegiął, tego wszystkiego było po prostu już za dużo i nie wytrzymała. Chciał, by nie myślała tak o nim, dlatego postara się nie robić swoich głupich żartów. Przynajmniej tak myśli i chce spróbować.
Fiona zamykając drzwi od swojego pokoju dostrzegła Raimunda dosyć to przygnębionego.
- Co jest Rai? - spytała udając przejęcie.
- Nic ważnego. - odpowiedział w jednej sekundzie.
- Jak nic ważnego skoro widzę smutek na twarzy, która codziennie normalnie pęka od uśmiechu?
- Trochę mnie zasmuciły słowa Kimiko, to wszystko..
- Od kiedy przejmujesz się takimi głupotami? - zadała pytanie trochę zdziwiona.
- Niby nigdy, ale teraz to wyglądało inaczej.. Nie było.. - pokazał palcami cudzysłów. - mnie przy tym, dlatego czuję się z tym jeszcze gorzej.
- Co masz na myśli mówiąc nie było cię przy tym?
- Długa historia, wiesz co nieważne, dzięki za troskę. - znów szedł przed siebie.
Dziewczyna popatrzyła jak Raimundo odchodzi w drugą stronę, lecz po chwili podbiegła do niego.
- Ważne, jeżeli chodzi o twoje uczucia. - powiedziała z uśmiechem.
- To miłe, ale my się jeszcze tak dobrze nie znamy, nie lubię tak rozmawiać o sobie, gdy kogoś ledwo znam. - odpowiedział z lekkim śmiechem.
- To zrozumiałe, mało kto zwierzyłby się osobie, którą zna zaledwie miesiąc. Ale wiesz co? - obeszła go, a następnie oparła się o jego plecy. - Ja jestem inna niż wszyscy. - zachichotała.
Młody chłopak nie zrozumiał, co tak naprawdę Fiona miała na myśli, więc odpowiedział:
- Naprawdę? W takim razie, wyglądało to tak, że znudzony leżeniem w łóżku... - dziewczyna udawała, że go słucha, patrząc jak jego usta są w ciągłym ruchu. Biel jego zębów oraz opalenizna onieśmialała ją, przy nim nie mogła udawać normalnej dziewczyny.
- Rozumiem, rozumiem.. Chodź opowiesz mi to w moim pokoju, co? - po chwili zastanowienia przytaknął. - Chociaż ostrzegam cię, czeka tam miła niespodzianka. - zaśmiała się.
Gdy nastolatka otworzyła drzwi od pokoju, wnet Raimundo zaczął rozglądać się za czymś niezwykłym. Gdy nie doszukał się tego, spojrzał na nią, a ta wzrokiem poszła do góry, brunet uczynił to samo. Ujrzał zieloną roślinę, słyszał o niej tyle, że trzeba się pocałować pod nią z osobą, którą się spotka w tym miejscu. Lekko się zaczerwienił, a wyluzowana blondynka ruszyła do akcji.
- Rai idziesz na śnieg? - spytał Omi przerywając czynność Fiony.
- Pewnie. - od razu odpowiedział, jakby zapomniał co przed chwilą miało się tu wydarzyć.
Fiona widząc go odchodzącego z kolegą rozmyślała - Z charakteru to jeszcze dziecko, ale z twarzy i ciała już nie.. - zarechotała. - Jutro Boże Narodzenie, a w ten dzień spełniają się prośby, także na pewno uda mi się zdobyć to czego teraz nie dostałam. - powiedziała w głowie, a następnie zamknęła się w pokoju.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Może go przeproszę? - mówi Kimiko składając kolejne wcześniej to rozrzucone ubranie.
- No według mnie powinnaś. - odparła Aurola zajadając kolejne winogrono z miski.
- Ehh sama nie wiem.. - włożyła je do szafy. - To był tylko żart, przecież wiem, że on tak zawsze reaguje, gdy się go obrazi.. Moja głupota nie zna granic.. Postanowione, spotkam go dzisiaj, jak wcześniej nie planowałam i go przeproszę. - odparła z uśmiechem, a następnie w szybkim tempie opuściła pomieszczenie.
- Nie ma za co! - krzyknęła, gdy japonka opuściła pokój.
Chodząc po całym klasztorze szukała brazylijczyka. Na drodze spotkała Fionę, więc postanowiła ją spytać.
- Hej Fiona, widziałaś może Raia?
- Nie. - odpowiedziała krótko i szorstko.
- Spoko, dzięki. - uśmiechnęła się sztucznie.
Gdy w końcu ją minęła, pierwszą jej myślą było "Boże jak ja jej nienawidzę, cholerne babsko.". Przechodząc obok okna zauważyła kogoś budującego bałwana, lecz najpierw nie zbyt zwróciła na to uwagę i poszła dalej, jednakże po chwili usłyszała śmiech szukanej przez nią osoby. Cofnęła się kilka kroków i dostrzegła Raimunda. Biegiem wróciła do pokoju, oczywiście po drodze znowu mijając Fionę, lecz teraz nawet na nią nie spojrzała, nie chciała widzieć jej twarzy do końca tego dnia. Otworzyła drzwi od swojego pokoju, podbiegła do wieszaka i zabrała z niego fioletową kurtkę z szalikiem oraz czarną czapką.
- Już po wszystkim? - spytała przełykając owoc.
Brunetka nie uzyskała odpowiedzi, a Kimiko szybko wybiegła z pokoju.
- Yhym, rozumiem. - powiedziała sama do siebie, odrywając kolejne winogrono od gałązki.
 

                                 
                                                                                      *



- Nie Omi! Buduje się od największej kuli do najmniejszej! - ostrzegł go Clay widząc jak malec kładzie najpierw część służącą za głowę.
- Tak czułem, że coś tu nie gra. - mówi z zawstydzonym uśmiechem.
- Ej, Rai! - usłyszeli zza pleców.
- A nie debil? - spytał turlając białą kulę od dużych rozmiarach.
- Daj spokój.. Ile razy ty mnie obraziłeś.. Nie w sposób słowny, lecz czynem.
- Nie zmienia to faktu, że nadal wiem, co tak naprawdę o mnie myślisz. - odpowiedział ustawiając kulę i dając znać kolegom, żeby kładli resztę.
- Chodź no. - pociągnęła go za rękaw i poszła z nim kilka metrów dalej. - Słuchaj, choć nigdy od ciebie tego nie usłyszałam, nawet po twoich najgorszych akcjach, to ja taka nie będę i cię przepraszam. Nie chcę żyć z kimś na pieńku, nie potrafię jak ty ranić kogoś nawet tak nieświadomie i nie przeprosić tej osoby.
- Yyy... Naprawdę.. Są to najszczersze przeprosiny jakie kiedkolwiek słyszałem, ale ty wiesz, że znowu mnie w tej chwili obrażasz, tak? - uniósł brwi.
- Wiem, sorry. - skręciła wzrokiem.
- No nic, przyjmuję przeprosiny. A teraz sorka, ale idę dokończyć robotę. - powiedział, a następnie szybko się odwrócił i poszedł do kolegów.
Kimiko wzięła głęboki oddech i wróciła do środka. Szybkim krokiem wróciła do pokoju. Otworzyła drzwi, a zaraz potem krzyknęła.
- Aurola gdzie jesteś, gdy jesteś mi potrzebna?!
- Serio? - usłyszała zza pleców, po czym się odwróciła. - Poszłam tylko po nową miskę winogron, z resztą co się stało, przed chwilą gadałam tylko ze sobą, tyle, że ty byłaś ze mną w pomieszczeniu.
- No, bo... - odwiązała szalik i zdjęła czapkę. - No przeprosiłam go, ale według mnie mi nie wybaczył.. Ale ja tego nie rozumiem, on nic złego nie widzi w tym co robi? - lekko podniosła ton, a zaraz po tym ściągnęła kurtkę i usiadła na łóżku.
- To może ja lepiej zamknę drzwi. - odparła koleżanka, a następnie usiadła obok japonki. - Słuchaj faceci już tak mają, że nie widzą niczego złego w swoim zachowaniu, oni nie zwracają takiej uwagi na uczucia i zachowanie tak jak dziewczyny, tak już jest.
- No czy ja wiem.. - przerwała jej.
- Kimiko, ile masz teraz lat? - spytała całkiem poważnie.
- Czternaście. - odpowiedziała krótko.
- Raimundo ma teraz piętnaście, więc to jeszcze dziecko w porównaniu do ciebie, choć ty jesteś młodsza. Jesteś całkiem dojrzała jak na swój wiek, ale co do chłopaków to zaufaj starszej koleżance, dobra? - złapała ją za dłonie i spojrzała jej w oczy z lekko schyloną głową oraz uśmiechem. Chciała ją pocieszyć jak tylko potrafi.
Kimiko odwzajemniła uśmiech i odpowiedziała.
- Dobra. Zgadzam się z tobą. Może jutro nastąpi jakiś świąteczny cud i Raimundo dojrzeje? - wybuchły śmiechem.
- Weź przestań, to tak jakby Fiona nie chciała poderwać każdego fajnego faceta. - znów się zaśmiały.


                                                                                             
                                                                                        *



- Fajnie wyszedł, co nie chłopaki? - spytał dumny Raimundo stojący z resztą w blasku zachodzącego Słońca.
- Świetna robota! - krzyknął Omi.
- No to teraz trzeba go zostawić na tą noc, by jeszcze bardziej przymarzły kule do siebie. - mówi Clay.
- Racja, chodźmy już. Ja nie parze! - krzyknął szybko, a zaraz po nim Clay.
- To nie fair! Robicie to w najmniej spodziewanych momentach!
- No cóż mały, trzeba mieć głowę na karku. - zaśmiał się wraz z Raimundem.
- Po za tym gorąca czekolada smakuje lepiej, gdy jest robiona przez kogoś innego. - uśmiechnął się szeroko.
- Niech wam będzie, ale od teraz już w to nie gram! - oznajmił.
- Okej, okej. - zaśmiali się wchodząc do klasztoru.



                                                                                            *



- O matko.. Ale boli mnie głowa.. - przyłożyła do niej rękę. - Chwila?! To już kolejny dzień?! - spojrzała za okno. - Wreszcie święta! - krzyknęła szczęśliwa.
- Dobrze się czujesz Kimiko? - spytała Aurola stojąca w progu drzwi. 
- No pewnie! Tylko trochę mnie boli głowa, ale mniejsza z tym, są święta! 
- Brałaś coś? - zaśmiała się.
- Nie? - odpowiedziała ze zdziwieniem.
- Kimiko.. - podeszła i usiadła obok niej na łóżku. - Kochana, jest 19.40, wciąż Sobota, a ja przed chwilą wyszłam po kolejną miskę winogron, z resztą przecież ty przed chwilą jeszcze nie spałaś. - uśmiechnęła się.
- Jakoś tak film mi się urwał. - podrapała się po tyle głowy.
- Dobra chodź. - wstała i odstawiła miskę na stolik. 
- Gdzie? 
- A choinkę to kto udekuruje? - spytała z szerokimi oczami. - Chłopacy? - wybuchły śmiechem.
- Dobra no to chodźmy.
Po opuszczeniu pokoju, od razu wzięły kartony i zaczęły dekorować drzewko, które przed chwilą przynieśli chłopacy, bo tylko do tego się nadają, czyli by przynieść coś ciężkiego.
- Niee, weź tam tą bombkę, bo tutaj będą się gryźć kolorystycznie. - oznajmiła ze śmiechem.
Japonka zrobiła tak jak ją o to koleżanka poprosiła. Dekorując tak przez cały salon przez kilka godzin, chciały jak najszybciej iść do łóżek. Aż dziwne, że akurat teraz w ogóle nie widać nigdzie w pobliżu mistrza Funga, którego jest zawsze pełno. Dziewczyny nie planując już szukać pokoi, ani swoich łóżek postanowiły zasnąć na kanapie w salonie.
Po kilku godzinach, które dziewczynom zdawały się jak tylko kilka minut snu usłyszały donośny krzyk.
- Święta!!! - ze strachu, aż podskoczyły. 
- Tak.. Cudowne święta. - przetarła się po twarzy padnięta Kimiko.
- Woow! Jeszcze wczoraj tu tego nie było! - wykrzyczał malec patrząc na wszystkie dekoracje, od puchatych skarpet nad kominkiem po świecące kamyczki na lampach, obie dziewczyny tylko spojrzały na siebie z ukrytym uśmiechem, po czym zbiły ze sobą żółwika. - Wstawać nie udawać! - krzyknął Omi zbiegając po schodach z piętra. Podbiegł do dziewczyn, a następnie zaczął je ciągać ze ręce i nogi. - Wstawać no! 
W między czasie na parter klasztoru zeszli także Adrian z Raimundem, a za nimi Fiona.
- Jak wyglądam? - pojawił się nagle przed oczami dziewczyn. Brazylijczyk był ubrany w czerwony strój Mikołaja, jedynie brakowało mu brody.
- Hmm... - blondynka podeszła do niego i odpięła guziki od płaszcza, który przykrywał jego dosyć umięśniony brzuch.  - Noo i tak lepiej. - odparła uśmiechnięta, zaś Adrian z dziewczynami patrzyli na nią z uniesionymi brwiami i dużym niedowierzaniem. - No co? - spytała widząc ich miny.
Zawstydzony chłopak szybko zakrył brzuch, a następnie zapiął guziki. 
- Dobra czas na prezenty! - krzyknął uradowany żółto-głowy. 
Kiedy poszli w stronę choinki, młoda Kimiko wstała i chciała wyjść na chwilę do pokoju.
- Ej Kimiko.. - usłyszała, gdy była na schodach, odwróciła się, stał za nią Raimundo, z wyrazu twarzy było widać, że jest lekko zawstydzony. - Wiesz.. - ściągnął czerwoną czapkę. - Ehh.. Jestem głupkiem.. 
- To mało powiedziane. - uśmiechnęła się.
- Robię dużo głupich i bezmyślnych rzeczy, muszę ci powiedzieć, że..
- Chłopacy tacy są, tak wiem. - wyprzedziła go, po czym zaśmiała się lekko.
- Tak właśnie.. Powininem zrobić to już wczoraj, gdy rozmawiałaś ze mną na podwórku, od teraz koniec z głupimi żartami i ... Przepraszam z całego serca. Będę miły i kochany dla każdego. - uśmiechnął się.
- Ooo.. - odparła na zachowanie chłopaka.
- No weź.. - zaśmiał się zawstydzony. - To nie jest słodkie. - drapie się po tyle głowy.
- Właśnie, że jest i chodź tu. - przytuliła go i położyła swoją głowę na jego barku. 
Wyższy chłopak trzymając za tył głowy japonki spojrzał do góry, znów ta przeklęta roślina. Dziewczyna odsuwając się już, zobaczyła gdzie wzrok Raimunda jest skierowany. Spojrzała do góry..
- Jemioła.. - zwrócił się szybko na dziewczynę.
- Tak.. 
- No i co teraz? - spytała z uśmiechem.
- Hmm.. - był lekko zawstydzony, lecz chciał czuć się w końcu swobodnie, wyluzował się i powiedział. - Ja już chyba wiem, co... - z uśmiechem przybliżył się trochę do nastolatki, aż nagle ktoś ich pociągnął i usadził na kanapie. Była to Fiona udająca, że wcale jej to nie obchodziło tylko zrobiła to po ty, by wszyscy byli już przygotowani do zdjęcia. Zawstydzona Kimiko lekko spojrzała na bok na Raimunda, który był usadowiony na drugim końcu pufy, tuż obok zazdrosnej dziewczyny. Widząc jak jego wzrok także zmierza w jej stronę momentalnie uciekła oczami i patrzyła przed siebie. Fung, który nie wiadomo kiedy przyszedł nastawił aparat na samodzielne zrobienie zdjęcia. Usiadł po środku nich. Japonka jeszcze raz spojrzała na bruneta, tym razem ich wzrok spotkał się ze sobą, gdy reszta w końcu krzyknęła: "Wesołych!", wnet obrócili się przed siebie..

Najdłuższy rozdział w historii istnienia mojego starego bloga 😂 Starałem się, by bardziej przypominał on kreskówkę,  nie życie prawdziwe 😊 Wesołych świąt jeszcze raz życzę! Niech spełnią się Wasze marzenia, żeby prezenty były trafione, a najważniejsze, byście spędzili ten czas z rodziną! Udanego Bożego Narodzenia! Hohoho 🎅😂🎁🎄💫🌟

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz