Po przesypianiu reszty, strażnicy wrócili ze smokiem ziemi. Brunet miał podbite oko, lekko rozdarte ubrania, a także rozciętą wargę, z której skapywała krew.
- To była dobra zabawa. - powiedział jeden z nich, na co on i reszta wybuchli śmiechem.
- Twoja kolej. - podszedł do celi Auroli.
- Nie! Zostawcie ją! - krzyczał blondyn.
- Nie martw się, na ciebie także przyjdzie czas. - odparł jeden z nich, po czym wyszli wraz ze skutą dziewczyną.
- Nie daruję im, jeśli coś jej zrobią. - mówił zdenerwowany oraz chodził od ściany do ściany.
- Adrian nie chcę cię martwić, ale na pewno nie wyjdzie bez zadrapania. - Kimiko.
- Ja jestem tego świadom, tylko po prostu nie mogę tego znieść. Będą tu codziennie przychodzić i brać nas, by sprawiać nam ból.. A tak w ogóle, dlaczego oni to robią?
- Bo szukają mistrza Funga oraz Guana. - odparł Daniel, wycierając o rękaw czerwone usta od krwi.
- Przecież mistrza Funga nie było gdy przylecieliśmy do waszego klasztoru, a mistrz Guan wyjechał nic nam nie mówiąc, możliwe że tylko.. Aurola wie gdzie on jest.. o nie.. trzymaj się siostro. - mówił w głowie i zacisnął pięści.
W między czasie dostali jedzenie, także talerz w celi brunetki z drugiego klasztoru był pełen, jednak jedzenie w nim było już zimne. W końcu dziewczyna wróciła, była cała roztrzęsiona oraz przestraszona, miała siniaki na rękach i nogach, lecz nie miała żadnych ran lub cięć, co zdziwiło resztę. Oczy jej były pełne łez, samowolnie weszła do celi i od razu poszła do kąta omijając talerz z jedzeniem, położyła się.
- To dopiero była zabawa! - krzyknął jeden ze strażników i wyszli ze śmiechem.
- Um Aurola? - próbował zacząć rozmowę jej brat. - Co oni ci zrobili? - dziewczyna nie odpowiadała, widział jak się cała trzęsie więc nie było mowy, by zemdlała lub tak szybko zasnęła.. po prostu nie chciała mówić. Chłopak zsunął się po ścianie z myślą "Co się tam stało?".
Następnego dnia, obudził się i od razu spojrzał na cele siostry. Talerz był pusty, wciąż się trzęsła, lecz mniej niż wczoraj, a także leżała skulona w rogu.
- Aurola proszę powiedz mi.. co się stało? - mówił troskliwym głosem.
- Nic.. - odparła po chwili chlipiąc przy tym. - Proszę nie pytaj.. - westchnął i odpowiedział:
- Dobrze, nie będę. - usiadł na ziemi.
- Musimy wierzyć w to, że mistrz Fung wraz z mistrzem Guanem, dowiedzą się co się dzieję i nas uwolnią. - zaczął z innej beczki żółto-głowy.
- Nie ma szans.. Niby jak mają to wiedzieć? - pytał Clay.
Rozmowe przerwało im wejście strażników do lochów. Podeszli i otworzyli cele brazylijczyka.
- Idziesz z nami.
- No chyba nie. - odpowiedział stanowczo.
- Chyba jednak tak. - podszedł do niego i chciał przyłożyć ten sam przyrząd do jego brzucha co wcześniej, lecz ten pchnął go z bara i próbował uciec, jednakże poczuł ogromną siłę pociągnięcia za włosy, a zaraz potem przeszywający ból w plecach. Wyszli trzymając go za ręce. Obudził się, czuł, że wisi w powietrzu, gdyż ręce go bolały a pod nogami nie wyczuwał gruntu.
- Gdzie ja jestem? - pytał niezbyt ogarnięty.
- W mojej sali. - powiedział damski oraz znajomy mu głos.
- Fiona.. - mruknął w jej stronę.
- Spostrzegawczy.. z resztą czego innego spodziewać się po takim przystojniaku. - podmilała się.
- Czego chcesz? - nie dawał się jej omamić.
- Czego chcę? To chyba proste.. - podeszła do niego i przybliżyła swoją twarz do jego twarzy, po czym lekko przygryzła jego wargę i wyszeptała. - Ciebie. - serce biło mu coraz szybciej.
- Odwal się, już te twoje gierki na mnie nie działają.
- Ale czy ja kiedykolwiek grałam? Wszystkie moje uczucia do ciebie są prawdziwe. Zapomnijmy o tym co się stało i żyjmy chwilą. - przełknął śline.
- Ale ja już cie nie kocham.
- Oh to trudno, to będzie niezobowiujące. - ściągnęła z niego koszulkę i ręką schodziła coraz niżej po umięśnionym brzuchu bruneta.
- Ale ja tego nie chcę, zostaw mnie! - starał się wyglądać na stanowczego.
- Ależ nie udawaj, obydwoje tego chcemy i to już od bardzo dawna.. Przynajmniej miejmy z tego jakąś frajdę. - zachichotała. - chłopak oddychał coraz szybciej, a dziewczyna schodziła ręką coraz niżej..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Ciekawe kiedy się zorientują, że niczego nie wiemy. - odparła japonka.
- Nawet jeśli się skapną to pewnie i tak nie przestaną.. Oni są chorzy. - mówił Clay.
- Popieram twoje zdanie. - Adrian.
- Przecież jak tak dalej pójdzie to oni nas wykończą.. musimy coś zrobić! - Omi.
- Bardzo chciałabym właśnie te "coś" zrobić.. - westchnęła i położyła się wpatrując się w księżyc. - Proszę pomóż mi.. - wyszeptała, a następnie zacisnęła naszyjnik, po czym z jednego oka wyleciała łza, która spłynęła jej po policzku, aż w końcu kapnęła na ziemie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz