czwartek, 8 grudnia 2016

Nieunikniona potyczka. Część 1.

Do oczu dobijał im się obraz zakrwawionych ścian oraz poszczególnych organów rozrzuconych po celach. To był kolejny loch, jednakże wyglądał jak piekło w porównaniu do tamtego. Smrud mimowolnie był wyczuwalny przez nich, każdy z osobna naciągnął koszulkę na nos. Szli dalej wzdłuż cel, Aurola była na przodzie, kiedy przeszła koło kolejnego więzienia nagle z pomiędzy krat wyłoniła się ręka, która próbowała chwycić dziewczynę, jednak ta w porę odskoczyła z głośnym piskiem.
- O Boże!
Po odskoczeniu spojrzała do tej celi, siedział tam jakiś człowiek. Oczy miał podkrążone, paznokcie brudne i długie, włosy tłuste, a także był bardzo wychudzony, jak i miał rany na ciele.
- Za... - wyszeptał, jednakże za cicho by ktokolwiek mógł to usłyszeć.
Podeszli trochę bliżej, gdyż być może chciał im powiedzieć jakąś cenną informację.
- Zabiję i zjem! - wykrzyczał, gdy byli blisko krat, a następnie wstał i ruszył na nich. Złapał Aurolę za włosy i przyciągał do siebie przez kraty.
- Aua! Zróbcie coś, on chcę mi zmiażdżyć głowę! - krzyczała wyrywając się.
Podbiegli do niej i kilkukrotnie uderzyli w jego rękę, aż w końcu puścił ją. W momencie, gdy dziewczyna się uwolniła, ten uciekł do kąta, a następnie szeptał sam do siebie, tym samym lekko się kołysząc w klęku.
- Zabiję i zjem każdego kto tu przyjdzie.. o tak.. i to wszystko dla ciebie Alicjo.. - gdy wypowiedział te słowa zaczął się śmiać.
- Na niego już za późno.. - mówi Daniel.
- Bo kompletnie zwariował. - dokończył Raimundo.
- Dobra, chodźmy stąd. - mówiła przerażona całym tym zajściem nastolatka.
Wrócili drogą, którą tu weszli, gdyż dalej nie było drzwi, dlatego musieli się zawrócić. Kiedy wyszli rozglądali się dookoła. Spostrzegli, że klatka, w której przetrzymywany był Omi jest pusta.
- Super.. - skomentował to Daniel.
- Idziemy zwartą grupą, jasne? - spytał Konan, na co reszta przytaknęła.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Gdy zdjęto im worki z twarzy, natychmiastowo rozglądali się po całym pomieszczeniu.
- Przecież to.. - zaczęła Kimiko.
- Tak to główny hol, inaczej sala tronowa. - powiedział król ciemności, czyli Orkana.
Dziewczyna jako ostatnia od prawej strony, spojrzała w tą samą stronę, od której jest ostatnią. Tuż obok niej wisiał Adrian w jeszcze gorszym stanie niż wcześniej. Był nieprzytomny, a także bez koszulki. Na jego klatce piersiowej widniała zaschnięta krew, także częściowo na jego głowie. Z ucha skapywała mu kroplami, widać, że tam była najnowsza zadana mu rana.
- Wy wszyscy jesteście chorzy psychicznie, wy to wiecie? - odparła wkurzona japonka.
- Ależ oczywiście, gdybyśmy nie byli, nie chcielibyśmy, żeby ludzkość wyginęła. - odpowiedziała Wuya delikatnie przelizując swoje usta.
- A dlaczego jesteśmy tutaj, innymi słowy w głównym holu? - spytał Dojo jak zawsze ze swoim wysokim głosem.
- Bo my tego chcieliśmy, nie martw się.. - podszedł do niego Chase. - jeszcze skończysz jako mój obiad. - delikatnie się zaśmiał, a zielony gekon przełknął ślinę.
- Teraz tylko pozostaje nam czekać, aż nasze zagubione owieczki odnajdą drogę do zostania ostrzyżoną z życia. - odparł ojciec księcia ciemności.
- Nie mogę się doczekać ujrzenia ich konających, zwłaszcza za to co mi zrobili. - złapała się lekko wyżej nad biodrem.
Nagle w korytarzu naprzeciwko nich zaczęły wydobywać się odgłosy chodu.
- Jak szybko. - zaśmiał się lekko.
- To nie oni. - powiedziała wiedźma.
Z korytarza wyszedł były więzień w skalnej celi. Był to Omi z tym samym wyrazem twarzy.
- Omi pomóż nam! - krzyknął kowboj.
- Przepraszamy za wszytko! Wybacz nam! - łzy kręciły się w jej oczach.
- To bezcelowe, on was nie słyszy. - mówi Wuya podśmiewując się. Spojrzała na japonke. - Dziewczyno skończyłabyś w końcu, słyszałam od straży, że ciągle ryczałaś. Jesteś żałosna. - słysząc ostatnie słowa desperacko patrzyła pod siebie, a łzy spływały wzdłuż nosa. Mówiła do siebie w głowie:
- Jestem żałosna? Ile razu już to słyszałam? Ile osób mi to powiedziało? Ja wiem, że jestem żałosna, jestem także kolejną osobą, która tak o mnie mówi. Mimo to nic się nie zmieniło, wszystki jest takie samo.. - z myśli wyrwał ją krzyk Wuyi.
- Słyszałaś?! Skończ ryczeć! - uderzyła ją z otwartej dłoni w jej mokry od łez policzek. - Cała mokra ręka. - spojrzała na swoją dłoń, po czym ruszyła ją szybko kilka razy, by pozbyć się słonej wody, której tworzycielem była Kimiko.. - Ciekaw jestem jak bardzo będziecie płakać kiedy zobaczysz jak twój książę z bajki umiera..
- O kim ty gadasz? - spytała jej.
- Mylisz, że nikt z nas tego nie wie? Być może reszta twoich kolegów z tego cholernego klasztoru jest za głupia, by to zauważyć. Jednakże my nie jesteśmy jak oni i wiemy, czego najbardziej w świecie pragniesz. Myślisz tylko o nim oraz chcesz tylko i wyłącznie niego.. tego Raimunda.
Reszta jej kolegów, czyli Clay wraz z Dojem wytrzeszczyli wzrok, Fung wisiał z zamkniętymi oczami, jakby medytował, nawet w takiej sytuacji..
- Nawet jeśli.. to nic ci do tego zasrana starucho!
- Ostrożnie jak się zwracasz do osoby, która rządzi twoim nędznym żywotem. - złapała ją za podbródek i lekko zacisnęła na nim dłoń.
- Wuya starczy ci już tego dobrego, pilnuj ich, a my idziemy do korytarza, które umożliwia im dostanie się tu. - powiedział książę o długich i czarnych włosach.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Trzeba ich szybko znaleźć. - mówi brazylijczyk.
- Cholerny Chase Young.. Celowo zaspypał te drzwi, byśmy zwrócili na nie uwagę i byli myśli, że oni tam są. - odparł smok ziemi o brązowych włosach z zaciśniętymi dłońmi oraz zębami.
- Więc Chase też tu był? - spytała dziewczyna. - Czemu nam o tym nie  powiedzieliście?
- A czy to ważne? - zadał pytanie staruszek.
- No pewnie, przez to myślałam, że go tu w ogóle nie ma!
- Aurola nie mamy na to czasu, musimy się z tym teraz pogodzić. - objaśnił jej Rai.
Dziewczyna westchnęła.
- Masz rację, ruszajmy.
Przeszukując tę piętro niczego nie znaleźli, dlatego udali się piętro wyżej, Aurola wraz z Raimundem byli tu przedtem, jednakże ciężko było szukać kogoś tylko we dwóch. Po uzgodnieniu tego z Konanem, że na ten moment rozdzielą się szukali na własną rękę. Każdy wrócił z "pustymi rękoma" w miejsce, które było ich miejscem spotkania. Każdy miał swój odcinek do sprawdzenia, a gdy przeszukali go całego wracali.
- Nic. - powiedział Daniel. - A wy?
- To samo. - odparła dziewczyna, a Raimundo przytaknął.
- W takim razie zostaje nam jedno i ostatnie miejsce do sprawdzenia.. Sala główna, zostawiłem to na koniec, gdyż moim zdaniem jest duże prawdopodobieństwo, że napotkamy tam wrogów.. zaraz się przekonamy czy moja teoria była trafna.. - ruszyli przed siebie długim korytarzem, mierzył on około 400 metrów długości. Gdy przebiegli jego połowę, lekko skręcając w lewo, gdyż taka była droga, ujrzeli koniec tunelu, z którego wydobywało się jasne światło, a te skrywało sylwetki niewidocznych dla nich osób..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz