czwartek, 8 grudnia 2016

Zaczęło się.

Coś długo nie wraca.. - wstał. - Kimiko, Kimiko! - nie uzyskał żadnego znaku z jej strony. - Gdzie ty jesteś..
Brazylijczyk nie chciał marnować czasu i od razu udał się na poszukiwania dziewczyny. Nie dało to jednak dobrego skutku, postanowił więc obudzić resztę i oznajmić im, że Kimiko zaginęła. Wbiegł do środka świątyni, jednak mijając drzwi poprzez wejście do budynku zauważył coś czego mieli użyć w razie ataku Heylinu, a mianowicie gong. Wziął drewnianą pałkę do ręki i z dużą siłą uderzył nią o metalowy "talerz", wydał tak mocny dźwięk, że aż złapał się za uszy, by chociaż trochę zagłuszyć sobie ten hałas.
- Gdzie są?! - spytał Adrian zatrzymując się z biegu w progu drzwiach tym samym przekładając rękę przez rękaw kimona.
- Nie, nie chodzi o Heylin.
- To o co? - spytała wychodząc zza pleców brata.
- O Kimiko.. ona zniknęła.
- Mam rozumieć, że podczas obserwacji terenu przed wrogiem, ona została przez niego porwana, a ty nic nie zauważyłeś? - spytała.
- To nie było tak, po godzinnym patrolu postanowiła udać się na obchód, jednak już z niego nie wróciła, wiedziałem, że to ja powinienem pójść. - zacisnął pięść.
- Denerwowanie się po tym co się już stało nic ci nie da, tylko będzie z tobą gorzej. - odparł Daniel.
- Wiem to.. ale jedna głupia rzecz, a tyle zmienia, gdybym ja poszedł mogłoby się nic takiego nie wydarzyć.
- Nie obwiniaj się, to było jej decyzja, by pójść. Kto wie, może gdybyś ty poszedł, zabiliby cię od razu? Nic nie jest w stu procentach wiadome. Tak samo jak i to, że porwał ją Heylin. - mówi Aurola.
- To co innego mogło się wydarzyć? Coś co sprawiło, że zniknęła z okolic klasztoru?
- Nie wiem, po prostu nie wiem..
- A chcecie wiedzieć co się z nią stało? - słysząc znajomy im wszystkim głos odwrócili się w stronę muru naprzeciw wejścia.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podnosiła co jakiś czas samodzielnie opadającą głowę, czuła ogromny ogromny ból na jej tyle, chciała się złapać ręką w tym miejscu, jednak miała je skrępowanene liną. Czuła coś  spływającego po karku, usłyszała także kapnięcie czegoś na kamień, odwróciła się, była usadowiona przy nim, a krople krwi z tyłu czaszki spadały na niego.
- Tak krwawisz, jeśli to nadal do ciebie nie dotarło. - po usłyszeniu pierwszego słowa momentalnie się odwróciła.
- Przysięgam, jeśli się uwolnie tak ubije ci tą mordę, że zobaczysz!
- Cy,cy,cy.. - machał przecząco wskazującym palcem. - Ty chyba czegoś tu nie rozumiesz, ty się nie uwolnisz, to wasz koniec.
- Wiedziałam, żeby nie ufać takiemu debilowi jak ty.
- A tymczasem ten o to debil cię oszukał i przyczynił się do podbicia waszej świątyni. Lada moment Wuya, Chase, Orkana oraz wasz dawny przyjaciel pokonają twoich kolegów i będzie to koniec xiaolin.
- Nie.. - łzy same napłynęły jej do oczu.
- O tak.. - spłynęły jej po policzku. - Typowa baba.. płacze w najmniej potrzebnym momencie, nie rycz. - spoliczkował ją. - Pamiętasz dzień, w którym wyżywałaś się na mnie? Nie przerywałaś ciosów, aż w końcu ten cholerny idiota cię powstrzymał. Mam teraz dla ciebie taką małą wiadomość. - podszedł do niej i wyszeptał na ucho "Mnie nikt teraz nie powstrzyma." Otworzyła szeroko oczy, a on uderzył ją z pięści w twarz, następnie kopnął w brzuch i tył głowy. Ostatni cios sprawił, że ponownie straciła przytomność, a rana z której lała się krew, jeszcze szerzej się otworzyła powodując większy rozlew krwi, lecz na szczęście nie zagrażający jej życiu, celowo nie uderzył mocno w to miejsce, nie chce by ona umarła, on chce by cierpiała ale znacznie dłużej. - Ciekawe jak sobie radzą, bo ja świetnie. - wybuchł śmiechem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Gdzie ona jest?! - podszedł bliżej.
- Och Raimundo, zawszs taki twardziel.. chciałabym mieć takiego faceta, ale ty jesteś stanowczo za młody.
- Mów! - krzyczał coraz głośniej.
- Martwicie się tylko o nią? A o dawnym znajomym zapomnieliście? Tacy z was koledzy.. - przesunęła się, tym samym odsłaniając Omi'ego.
- Omi.. - Clay.
- Co mu zrobiłaś?
- Ja nic, to wy daliście mu tyle powodów, by przeszedł na naszą stronę.
Malec miał na sobie granatowe kimono, z czerwonymi paskami na rękawach i nogawkach.
- Był strasznie smutny i zły, kiedy znikneliśmy, miał do was żal.. Ale sprawiliśmy, że pozbył się uczuć do was, jakichkolwiek uczuć.. - powiedział Chase.
- Niech zgadne.. ten sam czar, pod którego wpływem była Ionia? - spytała spostrzegającą Aurola.
- To tak ona miała na imie? - zadrwiła. - Tak, masz rację panno spostrzegawcza.. to ten czar, tyle, że o wiele potężniejszy.
- Wiedziałem, że się tu zjawicie.. - odparł staruszek zza pleców wojowników.
- Nie potrzebnie przychodziłeś, chcesz oberwać tak jak ostatnio? - spytała z zaciśniętą pięścią.
- Droga Wuyo, przyszedłem by ci się zrewanżować.. - pod jego gęstym i siwym wąsem zawitał sztuczny uśmieszek.
- A o mnie to zapomniałeś? - nie zdążyli go nawet zauważyć, pojawił się za Fungiem w ciągu jednej setnej sekundy, po prostu nie widoczny dla oka.. Jedyne to co zdążył zrobić mistrz to usłyszeć jego pytanie, gdyż Orkana od razu uderzył go z wielką siłą, starzec wpadł na ścianę i obolały opadł na jedno kolano.
- Mistrzu! - podbiegli do niego.
- A więc to jest prawdziwa siła Orkana? - odparła była przywódczyni wojowników z Europejskiego klasztoru.
- Robi wrażenie, co? - spytał, a zaraz potem zaśmiał się głośno. - Nawet po tylu latach nie wypadłem z formy. Wuya wraz z Chase'm, a z nimi Omi zeskoczyli z muru, cała czwórka stała naprzeciw nim. Król ciemności ustawił się w pozycji do ataku, lecz wiedźma zagrodziła mu drogę i dała przejść byłemu smokowi wody.
- Obserwuj, jak potężne są moje zaklęcia.
- Omi nie chcemy z tobą walczyć. - mówi Clay.
Malec uśmiechnął się szeroko, po czym wgniutł go w ścianę poprzez silny strumień wody. Następnie skierował atak na Aurole, jednakże ta odbiła lecącą w jej stronę wodę poprzez kontrolę nad jej własnym żywiołem. Widząc, że atak nic tu nie zrobi postanowił ją unieruchomić, stworzył wokół niej wodne więzienie. Jedyne co mogła zrobić, to tak uformować wodę w środku, by mogła oddychać.
- Siostra! Khrr.. Nie możemy się wahać! Ogień!
Naprzeciw temu użył wody, przez co powstała para, jednakże jest to dalej woda tylko, że wyparowana, w jednej chwili wielka chmura "mgły" zmieniła się w olbrzymi kawał lodu, a Adrian był w jego środku.
- Spójrz tylko, sam pokonał już trójkę. - odparła Wuyam
- Muszę przyznać, że mi tym zaimponowałaś. - mówi książę ciemności.
- A ty co sądzisz Orkana?
- Najpierw zobaczę czy poradzi sobie sam ze wszystkimi.
- Wiatr! - malec został odrzucony do tyłu.
Kiedy leżał na podłodze, Daniel zrobił wgłębienie w ziemi przez co Omi zniknął w głębi ciemności.
- Przepraszam.. - odparł smok ziemi.
Jednak dało się usłyszeć jakiś hałas z tej dziury, Omi wyrzucił się na strumieniu wody z wielką szybkością niczym gejzer, brunet wciąż patrząc w dół ze smutną miną nie zdążył zareagować, a następnie został uderzony w twarz z olbrzymią siłą.
- Omi, opanuj się to my.. twoi przyjaciele. - Rai.
Smok wody nie zwracał uwagi na to co do niego mówi, po raz kolejny cisnął strumieniem wody w jego stronę, jednak brunet w porę obronił się tworząc tornado, które wciągnęło ciecz, powodując, że stało się całe niebieskie. Żółto-głowy uśmiechnął się i bez jakiegokolwiek ruchu przemienił wode zawartą w trąbie powietrznej w lód, tym samym zamieniając połączony atak Raimunda w rzeźbe z lodu. Brazlijczyk widząc, że mistrz Fung stracił już przytomność zorientował się, że został sam, musiał uciekać.. Złapał przemoczoną i przemarzniętą Aurole, a następnie Daniela, przełożył go przez bark i uciekł za mury xiaolinu. "Marionetka" chciała za nimi gonić, lecz Wuya mu tego zabroniła.
- Mamy inne rzeczy do zrobienia niż uganianie się za nimi, musimy przecież podbić świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz