Po raz kolejny otwiera powoli oczy, na ciele poczuła znany jej chłód, który sprawił, że przeszły ją dreszcze. Spojrzała na dłonie, były czerwone od krwi, a także bardzo się trzęsły. Dopiero po chwili dotarł do niej olbrzymi ból, zaczynający się od głowy, odruchowo złapała się za jej tył, lecz to sprawiło, że ból się wzmocnił. Syknęła, lecz momentalnie dotarło do niej, że musi zignorować ten problem i dowiedzieć się gdzie się teraz znajduje. Od ściany po jej lewej stronie odwróciła się w prawo, widok tego miejsca sprawił, że do jej szarych oczu napłynęły łzy, było to miejsce, w którym było najwięcej bólu i cierpienia, było nawet gorsze od piekła, przynajmniej dla niej.. znowu, znowu jest w tych cholernych lochach, każde wspomnienie stąd powróciło.. Tortury, głód, cierpienie, a także i widok śmierci.. Wszystko to przebiegło przed jej oczami, jakby obejrzała film w prędkości 2.0. Jednak to było prawdziwe, a to były wspomnienia, czyli rzeczy, które się już wydarzyły.. Słysząc ten wkurzający dźwięk otwierających się drzwi zagryzła wargi i siedziąc na stopach złapała za kimono na nogach, a następnie zacisnęła je w rękach. Łza za łzą kapała na jej odzienie, tym samym coraz bardziej je namaczając.
- Co ryczysz? - podniosła głowę, by sprawdzić kto to powiedział. Był to zwyczajny strażnik, nikt ważny, czyli nie miała powodu, by się przejąć jego słowami. Rzucił on kimś do celi, jako, że wszystkie były puste oprócz tej, w której była Kimiko i niewidoczna dla niej osoba, można wywnioskować, że ona była transportowana jako pierwsza, a to znaczy, że będą ich tu jeszcze znosić. Strażnik wyszedł.. dowiedziała się o tym, przez dźwięk zamykających się tych wielkich i ciężkich drzwi, które dały echo na całe lochy. Podeszła bliżej krat, chciała spytać się kim jest, lecz nie mogła przez jej płacz. Dosłownie spoliczkowała się, by się uspokoić, wzięła parę oddechów i spytała:
- K-Kim jesteś? - wciąż lekko szlochała.
Postać skryta cieniem ściany nie odpowiadała, wiedziała, że jest przytomna, gdyż widziała jak się lekko porusza.
- Odpowiesz mi?
- Nie. - powiedziała w jednej chwili, dosyć wysokim głosem.
- Musimy stąd uciec, byłam tu kiedyś.. Uda nam się.
- Nie uda nam się, za tymi drzwiami są dziesiątki straży. - odpowiedziała postać bez jakiegokolwiek przejęcia w głosie.
- Już wcześniej stąd uciekłam, uwierz mi damy radę.
- Nie da rady stąd uciec, sama dobrze się o tym przekonałam. - podeszła bliżej krat, tym samym wychodząc połową twarzy na światło. Japonka cofnęła się pod samą ścianę i krzyknęła.
- Ionia!
- Poznajesz mnie mimo takiej zmiany? - skrzywiła głowę, nie miała skóry, która przykrywa szczękę.. Krew skapywała z miejsca gdzie powinna właśnie być.. - Nie uciekniesz.. ja ci nie pozwolę.. - nagle przecisnęła się przez kraty, po czym skierowała się do jej celi.
- Nie podchodź, cofnij się!
- Zawsze się mieszałaś pomiędzy mnie i Raia, panna idealna. Teraz przyszedł czas zapłaty! - zamachnęła się, a Kimiko ze strachu po prostu siedziała pod ścianą z zamkniętymi oczami.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Więc był pan kolegą mistrza Funga?! - spytał z niedowierzaniem brazylijczyk.
- Jesteś zdziwiony tym, że Fung miał znajomego czy tym, że z nim trenowałem za młodu? - staruszek podniósł brew do góry.
- No oczywiście, że to drugie. - śmiał się sztucznie, jednocześnie drapiąc się z tyłu głowy.
- Nieważne.. Tak byłem jego kolegą, a nawet kimś więcej.. byłem jego najlepszym przyjacielem. Jednakże.. - uciekł wzrokiem z chłopaka na płomień w kominku. - nasze drogi rozstały się, po pokonaniu Orkana i zamknięciu Wuyi w szkatułce. Cała trójka otworzyła szeroko oczy i usta z niedowierzenia. - Coś się stało? - spytał widząc ich dziwne miny.
- Pan pokonał Orkana? - spytali razem.
- Tak i możecie mi wierzyć, że był bardzo niebezpieczny. - spojrzeli na siebie na wzajem smutnym wzrokiem. - O co chodzi?
- No, bo.. - zaczął Rai.
- Orkana żyje.. - dokończyła Aurola.
Staruszkowi spadł kubekz herbatą w połowie pusty.
- To niemożliwe, przecież go pokonaliśmy. - nie mógł uwierzyć w to co mu mówią, był pewny, że pomylili osoby.
- Na prawdę nam przykro, ale to prawda.. Orkana żyje. - powiedział z przygnębieniem Daniel.
- Ale jak to się stało? - dłonie całe mu się trzęsły.
- Dwa słowa, przeklęta pieczęć..
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Kimiko ocknij się! - szturchał ją Clay. Powieki odsłoniły jej gałki oczne w jednej sekundzie, tym razem była już w prawdziwym świecie. - Całe szczęście.. - westchnął. - Nie ruszaj się. - odparł widząc ją próbującą wstać. - Odziwo zaszyli ci tą ranę na tyle głowy, lecz nie możesz się zbyt ruszać, żeby szwy się nie rozerwały.
- Czyli mam tak leżeć? Akurat teraz, kiedy musimy próbować stąd uciec? Dupki celowo to zrobili..
- Swoją drogą, strasznie się martwiliśmy.. zaczęłaś krzyczeć i się rzucać na strony.
- Martwiliście? - przesunęła lekko głowę zza ciała kowboja, reszta jej znajomych siedziała w celi naprzeciwko, przywitali ją uśmiechem, mimo że znajdują się w takiej sytuacji, a nie innej. Widząc tylko Adriana wraz z mistrzem Fungiem, błąkała wzrokiem po celach.
- Połóż się. - lekko przycisnął jej głowę do podłoża. - Nikogo innego tu nie ma.
- Nie rozumiem.. gdzie jest Aurola, Daniel i Raimundo? - spytała z wyraźnym przejęciem w głosie.
- Oni.. uciekli. Przynajmniej tak mi się wydaje..
- Wydaje?
- Byłem nieprzytomny, dopiero po jakimś czasie ocknąłem się tutaj. Nie widząc reszty domyśliłem się, że pewnie uciekli, bo nasz kochany Heylin nie chciałby nas zabijać tylko więzić i wykorzystywać.
- A co jeśli jednak zrobili wyjątek, może nie potrzebowali nas aż tylu? - myślała o najgorszym.
- Bądź dobrej myśli smoku ognia. - odparł medytujący Fung w pozycji siedzącej z ledwo zauważalnym uśmiechem.
- Ale jak mistrzu, przecież to co mówię może być prawdą.
- Nie wiesz tego, dlatego nie warto się zadręczać. Trzeba myśleć optymistycznie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Spójrzcie na tą zieleń, na te różnego rodzaju kwiaty, dające wielki blask Słońce.. aż mi się na wymioty zbiera. - mówi Orkana wpatrzony na krajobraz za wielkim oknem w holu.
- Możemy się tego wszystkiego pozbyć w jednej chwili, no może nie w chwili, bo potrzeba czasu do działania czaru. - Wuya.
- A po co nam czary, kiedy mamy to? - Chase pokazał im swoją dłoń, na której znajdował się Klejnot Ziemski.
- Rozumiem..
Książę ciemności podszedł do szyby, przy której stał wcześniej jego ojciec, a następnie skierował Wu w stronę Słońca i wykrzyczał nazwe przedmiotu:
- Klejnot Ziemski! - nie przestawał patrzeć na żółtą gwiazdę, robił to tak długo, aż w końcu pojawili się za księżycem i Słońce nie było dla nich widoczne. - Jesteśmy wystarczająco daleko, teraz żadne światło nas nie zdenerwuje.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Co się dzieję?! - podbiegła do okna Aurola.
- Co do?! Całe światło znika! - krzyczy Daniel.
- Orkana.. - odparł Konan. - Wciela swój plan w życie.. czyli panowanie nad światem..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz