czwartek, 8 grudnia 2016

Starzec z lasu.

Co teraz?! - myśli brazylijczyk. Biegł jak najdalej mógł, jednak nie było to za łatwe z dodatkowym ciężarem, a mianowicie dwoma osobami.
- Nie.. Już nie mogę.. - położył ich koło drzewa, a on sam tymczasem się o nie oparł. - Nie tak to miało wyglądać, nie tak! - kopnął drzewo naprzeciw siebie.
- Ghgrr.. - momentalnie się odwrócił w stronę dźwięków.. była to cała przemarznięta Aurola. Pogoda nie należała do za ciepłych, zwłaszcza gdy jest noc.. mimo to chłopak ściągnął swoją górę od kimona i okrył ją dziewczynę.
- Co się stało Rai? - spytała, chyba nie wiedziała co się wydarzyło.
- Pokonaliby nas, musiałem uciekać.. zostałem sam.. Nie, nie mogę ich tak zostawić.. - wstał, lecz poczuł jakiś ucisk na nadgarstku.
- Nie idź.. - puściła go. - Myśl trzeźwo, nawet gdybyśmy poszli we trzech to i tak by skopali nam dupska, zwłaszcza gdy Omi pokonał nas sam wszystkich. Jeśli tam wrócisz, zostaniesz pobity i zabrany z resztą. Będziemy mieli jeszcze mniejsze szanse na zwycięstwo i odzyskania naszych przyjaciół.
- Ale.. - przerwała mu.
- Zabrali mi brata! - lekko się uniosła, skręciła wzrokiem. - Pójdziemy po nich, możesz być tego pewny, ale nie teraz. Daniel nie odzyskał jeszcze przytomności, a ja jestem zbyt słaba, nie damy rady.
- M-masz rację, przepraszam..
- Nic się nie stało i dziękuję za koszulkę. - lekko uniosła kącik ust ku górze.
Smok ziemi, powoli zaczął odzyskiwać świadomość.
- Gdzie jesteśmy? - spytał.
- Daleko od klasztoru. - odpowiedział Raimundo. - Przegraliśmy, lecz chociaż nam udało się uciec.. Nie wierzę, jeszcze 2 godziny temu leżałem wygodnie w łóżku, a teraz.. Zaczynam rozumieć słowa "Ciesz się chwilą.". Szkoda, że nie ma z nami Adriana lub Kimiko, zrobili by ognisko.. Kimiko! Właśnie, gdzie ona jest?!
- Rai uspokój się, na pewno jest bezpieczna. - próbowała go pocieszyć.
- Nie jest bezpieczna.. Gdyby tak było, wtedy nie zniknełaby bez śladu.. Na pewno oni ją mają..
- Tak jak resztę, chociaż jest z nimi, da sobie radę.. jest silna. - mówi brunet z Europejskiego klasztoru.
- Daniel ma rację, poradzi sobie.
- Mam taką nadzieję. - podniósł głowę ku górze i spojrzał na gwiaździste niebo, następnie powiedział w głowie "Lepiej, żeby nie było ci krzywdy, poradzisz sobie.."
- Co my teraz zrobimy całkiem sami? - zadał pytanie Daniel.
- W zasadzie.. to mam jeden pomysł.. - zaczął. - nie myślmy o tym jako walce naszej trójki przeciw nim. Naszym celem jest uwolnienie reszty i dopiero wtedy rozstrzygnięcie sporów, jeśli sytuacja będzie tego wymagała. Niestety będziemy musieli stawić czoła naszemu przyjacielowi, żałuję każdej chwili, w której go obrażałem jak i narzekałem na niego..
- Nie cofniesz czasu, po za tym kto by pomyślał, że może stać się coś tak absurdalnego.. - odparła dziewczyna, widać po niej, że już się trochę ogrzała. Widząc jak chłopak zaczyna się powoli trząść od zimna, oddała mu z powrotem koszulę.
- Wiem to.. no ale.. eh.. Co robimy? Nie mamy nawet gdzie spać.
- Musimy poszukać jakiegoś tunelu lub groty. - dał pomysł xiaolin'ski smok ziemi.
Koło głowy brazylijczyka przeleciała strzała.
- Co jest?! - spojrzał w stronę, skąd została wystrzelona.
- Nie ruszaj się! - krzyknął starzec o białych włosach, wzrostu Raimunda oraz w szarych szatach. Stał pod takim kątem, że widział tylko go. Aurola schowała się za drzewem, pod którym siedziała, a Daniel w krzakach. Podszedł bliżej niego, by mieć większe pole widzenia okolicy. - Te kimono.. - pomyślał. - Skąd jesteś?! - naprężył linę ze strzałą.
- Z pobliskiej świątyni, proszę nie robić mi krzywdy.. zgubiłem się.
- Jesteś sam?
- Właściwie.. - kątem nie widocznego dla starca oka, gdyż stał bokiem do niego, dał znak Auroli. - to nie. - w jednej chwili, smok wody znalazła się za łucznikiem.
- Mogłem się tego spodziewać po smokach z xiaolin. - brunet wyszedł już z pobliskich krzewów.
- Kim pan jest? - spytała.
- Ja? Nikim ważnym, ale jak widzę mogę być osobą, która uratuje trzy życia. Więc, stań przede mną jeśli łaska. - zrobiła jak powiedział. - Jestem Konan (pozdro dla kumatych ;p), zwykły samotnik, który stara się przeżyć w tym okrutnym świecie.
- Zaraz, zaraz.. - zaczął Rai. - powiedział pan "Mogłem się tego spodziewać po smokach z xiaolin.", skąd pan wie kim jesteśmy?
- Dziecko.. xiaolin jest tak potrzebne światu, a nie mają innych stroi od setek lat, czy to jest jakaś tradycja?
- To znaczy.. - Aurola.
- Tak, także szkoliłem się na smoka żywiołu. Może przenieśmy się w bardziej ustronne miejsce, co? - przytaknęli.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Ostrożnie skamieniały tępaku! - krzyknęła Wuya do jednego ze sług. - Oni mają nam się przydać, a tylko zobacze u nich jedno złamanie to się z tobą policzę! - zagroziła, po czym wyszła z resztą za mury xiaolinu.
- Dawno się tak nie czułem. - wyciągnął się. - Wreszcie był jakiś drobny zastrzyk adrenaliny.
- Ciesz się tą chwilą, bo teraz nia ma kto nam zagrozić.
- Nie nie doceniaj ich. - odparł Chase.
- Synu.. - przełożył przez niego rękę. - jesteś za bardzo spięty, wyluzuj się. Wuya ma rację, to już koniec.. nasze zwycięstwo.
- Nie chwal dnia przed zachodem Słońca.
- Ehh, widzę, że ty już taki po prostu jesteś.
Szli tak przez wąską dróżkę, aż doszli do miejsca, w którym pozbyli się pierwszego ze smoków.
- Jack, coś ty jej zrobił?! - uderzyła go z pięści w brzuch.
- Ja nic! Miała tak od uderzenia Orkana! - tłumaczył się jednocześnie trzymając się za obolały brzuch.
- Chcemy ich nienaruszonych, przydadzą się jako słudzy, wtedy będzie się można nad nimi poznęcać. - uśmiechnęła się szeroko, nie spuszczając wzroku z nieprzytomnej dziewczyny.
- Okej, okej, rozumiem.. - przewrócił oczami.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- To tutaj? - spytał Daniel wskazując palcem na drewnianą chatke, z kamiennym kominkiem, z którego ulatniał się dym, czyli można wywnioskować z tego, że w środku pomieszczenia musi być ciepło.
- Tak to tu, wejdźcie. - otworzył szeroko drzwi, po czym wpuścił najpierw gości. W oczy rzuca się duża ilość zwierzęcych skór na ścianach, a także i podłodze. Tak jak myśleli, w środku było ciepło.. raj w porównaniu do temperatury na zewnątrz. Widząc przemoknięte włosy Auroli odłożył broń na haczyk z koło drzwi, a następnie przyniósł jej gruby koc.
- Dziękuję bardzo.. za gościnę również. - uśmiechnęła się miło.
- Nie ma problemu, chcecie coś ciepłego do picia? - cała trójka skinęła twierdząco głową. Po chwili przesiedzenia w ciszy i patrzenia się w czerwono-pomarańczowy płomień, mężczyzna wrócił z pełnymi kubkami gorącej herbaty.
- Dziękujemy. - powiedzieli razem.
- To powie nam pan, kim pan dokładnie jest i co pan tu robi, zwłaszcza gdy był pan jednym ze smoków xiaolin? - spytała brunetka.
Starzec wziął łyk ciepłej herbaty, przełknął, po czym oblizał usta i odłożył kubek na stół..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz